lektory on-line

Syzyfowe prace - Stefan Żeromski - Strona 96

drzwi kancelaryjnych na górnym korytarzu. Borowicz odsunął się na bok, a inspektor sam wszedł do
pokoju nauczycielskiego. Radek stał przede drzwiami w swym tornistrze jak żołnierz na warcie aż do
dzwonka. W czasie kilkuminutowej pauzy obstąpili go koledzy z klasy piątej i z klas niższych, a
większość starszych i młodszych wyszydzała jego los obecny. Niektórzy spoglądali nań życzliwie, inni
w milczeniu, a jeszcze inni w milczeniu, ale z uśmiechem szyderczym na ustach. W pewnej chwili
tłum otaczający wypędzonego zwartym kołem rozstąpił się i zamilkł, gdyż we drzwiach kancelarii
ukazał się dyrektor. Władca gimnazjalny orlim wzrokiem spojrzał na Radka, który wyprostował się
instynktownym ruchem.
— Ostatni raz — rzekł — darowuję ci winę. Przeprosić się z Tymkiewiczem i zachowywać porządnie.
Jesteś na liście najbardziej podejrzanych osobistości w gimnazjum. Tu bić pięściami nie wolno! Toteż
oświadczam wobec wszystkich kolegów: ostatni raz! Najmniejsze przekroczenie i bez pardonu
pójdziesz precz. Teraz marsz na lekcję!
Jędrek rozstawił nogi, ukłonił się ogniście i ruszył do klasy. Twarz jego była po dawnemu blada, oczy
tak samo zgasłe, tylko teraz brwi, nozdrza i wargi spazmatycznie drgały. Gdy otoczony przez chmarę
wrzeszczącą miał z powrotem przestąpić próg klasy, nagle się wstrzymał i zaczął oczyma szukać w
tłumie pewnej twarzy. Nie było jej nigdzie w bliskości. Tymczasem odezwał się dzwonek, uczniowie
rozpierzchli się w przeróżne strony i Radek usiadł na swoim miejscu.
Podczas trwania lekcji języka greckiego, która właśnie miała miejsce, siedział wyprostowany, z
oczyma utkwionymi w nauczyciela, pilnie chwytał każdy dźwięk padający z katedry, ale dusza jego
była za murami tej klasy. Z wielkim pośpiechem i trudem szukał wciąż myślami owego ucznia, który
go wybawił. Rysów Borowicza wśród omdlenia swego nie zapamiętał. Tkwiło tylko w jego sercu
nikłe wspomnienie twarzy nachylonej… Im dłużej myślał, im goręcej usiłował wywabić z przeszłości
dopiero co minionej całą postać, tym cudowniejszy, jak gdyby księżycowy blask otaczał ją dokoła.
Niepostrzeżone, wewnętrzne łzy Radka, łzy prędzej duszy niż ciała, płynęły i płynęły na to widmo
przeczyste…
XIII
Za pobytu Borowicza klasa szósta liczyła trzydziestu trzech uczniów. Współtowarzyszów, którzy z
nim razem rozpoczęli kurs nauki od klasy wstępnej, dobrnęło do tego punktu zaledwie kilkunastu.
Reszta składała się z drugoroczniaków i przybyszów. Dominującą większość stanowili Polacy, było
bowiem tylko trzech Żydków (z tych Szlama Goldbaum dzierżył miejsce prymusa) i dwu Rosjan.
Ogół tej młodzieży rozpadał się na dwie nierówne części, wyobrażające jak gdyby dwie warstwy
społeczne, a przynajmniej dwa obozy. Jedna gromada, do której należał Borowicz, jego adherenci,
Rosjanie i Żydkowie, zostawała pod wpływem inspektora i reprezentowała poniekąd maleńkie
stronnictwo ugodowe; druga była zupełnie bezbarwna, wrogo usposobiona względem pierwszej i
ubierała się, o ile tylko można, elegancko. Zarówno pierwsza jak druga grupa piastowała w swym
łonie różne odcienie wywołane przez związki krwi, zamieszkanie na wspólnej stancji, kopcenie
wspólnych papierosów, „ściąganie” ze wspólnych podręczników albo zapalanie się do tych samych
pensjonarek. Część inspektorska nosiła pogardliwe miano „literatów” — część druga sama ochotnie
przezywała się ligą wolnopróżniaków.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional