lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 94

pisze.
Tu pan Wołodyjowski odczytał Kmicicowi prywatny list Radziwiłła, odetchnął, ruszył
wąsikami i rzekł:
- Owóż, jak waćpan widzisz, ode mnie zależy: albo ci list zapowiedni oddać, albo go
schować.
Niepewność, trwoga i nadzieja odbiły się na twarzy Kmicica.
- A waćpan co uczynisz? - pytał cichym głosem.
- A ja waszmości list oddaję - rzekł
Kmicic nic zrazu nie odrzekł, głowę opuścił na poduszki i patrzył czas jakiś w pułap.
Nagle oczy poczęły mu wilgotnieć i goście nieznani w tych oczach, łzy, zawisły na rzęsach.
- Niechże mnie końmi rozerwą! - rzekł wreszcie - niech mnie ze skóry obłuszczą, jeślim ja
widział zacniejszego człowieka od waszmości... Jeżeliś przeze mnie rekuzę dostał, jeśli
mnie Oleńka jeszcze, jako powiadasz, miłuje, inny tym bardziej by się mścił, tym głębiej
mnie pogrążył... A waszmość mi rękę podajesz i jako z grobu mnie wyciągasz!
- Bo nie chcę dla prywaty ojczyzny miłej poświęcać, której waszmość znaczne jeszcze
posługi możesz oddać. Ale to waszmości powiem, że gdybyś był owych Kozaków od Trubeckiego
albo Chowańskiego pożyczył, tedy bym list zatrzymał. Całe to szczęście, żeś tego nie
uczynił!
- Przykład, przykład z waćpana innym brać! - odrzekł Kmicic. - Dajże mi rękę, Bóg mi
pozwoli czym dobrym się waszmości wypłacić, boś mnie na śmierć i życie zobowiązał.
- To i dobrze, potem o tym! A teraz... uszy waszmość do góry! Nie potrzeba ci do żadnych
sądów stawać, jeno do roboty się brać. Zasłużysz się ojczyźnie, to ci i ta szlachta
odpuści, bo to ludzie na honor ojczyzny bardzo czuli... Możesz jeszcze winy zmazać,
reputację odzyskać i w sławie jako w słońcu chodzić, a już tam znam jedną pannę, która ci
nagrodę za życia obmyśli.
- E! - zakrzyknął z uniesieniem Kmicic - co ja tu będę w łożu gnił, gdy nieprzyjaciel
ojczyznę depcze. Hej! jest tam który? Sam tu! pachołek, buty podawaj!... Sam tu!...
Niechże mnie piorun w tych betach ustrzeli, jeśli będę dłużej w nich parciał!
Uśmiechnął się na to z zadowoleniem pan Wołodyjowski i rzekł:
- Duch w waści od ciała silniejszy, bo ciało jeszcze ci nie dopisze.
To rzekłszy począł żegnać się, a Kmicic nie puszczał, dziękował i winem chciał traktować.
Jakoż dobrze już miało się ku wieczorowi, gdy mały rycerz opuścił Lubicz i do Wodoktów
podążył.
- Najlepiej ją za ostre słowa nagrodzę - mówił sam do siebie - gdy jej powiem, że Kmicic
nie tylko złoża, ale i z niesławy powstaje... Nie do szczętu to jeszcze zepsuty człowiek,
jeno gorączka wielki. Okrutnie ją tym pocieszę i tak myślę, że mnie teraz lepiej przyjmie
niż wtedy, kiedym jej samego siebie ofiarował...
Tu westchnął poczciwy pan Michał i mruknął:
- Źeby to wiedzieć, czy jest jaka na świecie i dla mnie przeznaczona?
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional