lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 889

schodziła mu z myśli i z serca, była teraz tuż pod jego bokiem. I czuł ją koło siebie, i
nie śmiał zwracać ku niej oczu, bo był w kościele, lecz przymknąwszy powieki, łowił uchem
jej oddech.
- Oleńka, Oleńka przy mnie! - mówił sobie- oto Bóg nam się w kościele po rozłące spotkać
kazał...
Więc myśli jego i serce powtarzały bez ustanku to imię:
- Oleńka, Oleńka, Oleńka!
I chwilami płacz radości chwytał go za gardło, to znów porywało go takie uniesienie
dziękczynnej modlitwy, że aż świadomość tracił, co się z nim dzieje.
Ona kięczała ciągłe z twarzą ukrytą w dłoniach.
Ksiądz skończył kazanie i zszedł z ambony.
Nagle przed kościołem rozległ się szczęk broni i tętent kopyt końskich. Ktoś krzyknął
przed progiem kościoła: ?Lauda wraca!" - i wnet w samej świątyni zerwały się szmery,
potem gwar, potem coraz głośniejsze wołanie:
- Lauda! Lauda!
Tłumy poczęły się kołysać, wszystkie głowy zwróciły się naraz ku drzwiom. A wtem zaroiło
się we drzwiach i hufiec zbrojny pojawił się w kościele. Na czele szli z brzękiem ostróg
pan Wołodyjowski i pan Zagłoba. Tłumy rozstępowały się przed nimi, a oni przeszli przez
cały kościół, klękli przed ołtarzem, pomodlili się krótką chwilę, po czym obaj weszli do
zakrystii.
Laudańscy zatrzymali się wpół nawy, nie witając się dla powagi miejsca z nikim.
Ach, co za widok! Groźne twarze, ogorzałe od wichrów, wychudłe z trudów bojowych, pocięte
szablami Szwedów, Niemców, Węgrów, Wołochów. Cała historia wojny i chwała pobożnej Laudy
mieczem na nich wypisana. Oto ponure Butrymy, oto Stakjany, Domaszewicze, Gościewicze,
wszystkich po trochu. Lecz ledwie czwarta część wróciła z tych, którzy ongi pod
Wołodyjowskim z Laudy ruszyli.
Wiele niewiast na próżno szuka mężów, wielu starców na próżno wypatruje synów, więc płacz
wzmaga się, bo i ci, którzy znajdują swoich, płaczą z radości. Cały kościół rozlega się
szlochaniem; od czasu do czasu głos jakiś imię kochane wykrzyknie i zmilknie, a oni stoją
w chwale, wsparci na mieczach, lecz i im po srogich bliznach łzy spływają na wąsiska.
Wtem dzwonek targnięty przy drzwiach zakrystii uciszył płacze i gwary.
Wszyscy klękli, wyszedł ksiądz ze mszą, a za nim w komżach pan Wołodyjowski i pan
Zagłoba, i ofiara się rozpoczęła.
Lecz ksiądz także był wzruszony i gdy pierwszy raz zwrócił się do ludu mówiąc: Dominus
vobiscum! - głos mu drgał; gdy zaś przyszło do Ewangelii i wszystkie szable naraz
wysunęły się z pochew na znak, że Lauda zawsze gotowa wiary bronić, a w kościele stało
się aż jasno od stali, to ledwie mógł odśpiewać Ewangelię. Odśpiewano potem wśród
powszechnego uniesienia suplikacje, wreszcie msza się skończyła, lecz ksiądz, pochowawszy
Sakrament w cyborium, odwrócił się już po Ostatniej Ewangelii ku tłumom, na znak, że
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional