- To zdrajcy. Wojewoda witebski to tak powiada, bo oni siÄ™ z dawna z panem podskarbim
powÄ…chali.
- Wojewoda witebski zacny obywatel.
- Zali i ty po sapieżyńskiej stronie przeciw Radziwiłłom stoisz?
- Ja stoję po stronie ojczyzny, po której wszyscy stać powinni. W tym to i zło, że się
nawet i żołnierze na strony dzielim, zamiast bić. A że Sapieha zacny obywatel, to bym i
przy samym księciu powiedział, chociaż pod nim służę.
- Próbowali ludzie godni zgodę czynić, ale to na nic! - rzekł Charłamp. -Okrutnie teraz
posłańcy od króla do naszego księcia latają... Mówią, że coś się tam nowego na świecie
kluje. Spodziewaliśmy się pospolitego ruszenia, z królem jegomością - nie przyszło!
Powiadają, że gdzie indziej może być potrzebne.
- Chyba na UkrainÄ™.
- Bo ja wiem? Jeno raz Brochwicz porucznik powiadał, co na własne uszy słyszał.
Przyjechał od króla Tyzenhauz do naszego hetmana i coś tam, zamknąwszy się, długo ze sobą
gadali, czego Brochwicz nie mógł ułowić, ale gdy wychodzili, tedy na własne uszy,
powtarzam, słyszał, jak pan hetman mówił: ?Z tego może być nowa wojna." Okrutnieśmy tam
wszyscy w głowę zachodzili, co to mogło znaczyć.
- Pewnie się przesłyszał! Z kimże by nowa wojna? Cesarz lepiej nam teraz życzy niż naszym
nieprzyjaciołom, jako że wypada mu za politycznym narodem się ujmować. Ze Szwedem rozejm
jeszcze nie wyszedł i do sześciu lat nie wyjdzie, a Tatarowie nam na Ukrainie pomagają,
czego by bez woli Turczyna nie czynili.
- Nie mogliśmy też i my niczego dociec!
- Bo i nic nie było. Ale ja chwalę Boga, że mam nową robotę. Już mi się i tęskno czyniło
za wojnÄ….
- To ty chcesz sam list zapowiedni Kmicicowi zawieźć?
- Przeciem ci mówił, że pan hetman tak nakazuje. Wypadnie mi Kmicica odwiedzić, jako
kawalerski jest zwyczaj, a mając list będę miał lepsze jeszcze zamówienie. Czy mu list
oddam to inna rzecz; namyślę się, bo to woli mojej zostawiono.
- Mnie to i na rękę, ile że mi w drogę pilno. Mam i trzecie zapowiednie pismo do pana
Stankiewicza; potem do Kiejdan kazano mi jechać, armatę, która tam przyjdzie, odebrać;
potem do Birż, obaczyć, czy wszystko gotowe w zamku do obrony.
- I do Birż?
- Tak jest.
- To mi i dziwno. Źadnych nowych wiktoryj nieprzyjaciel nie otrzymał, więc mu i do Birż,
na kurlandzką granicę daleko. A że, jako widzę, nowe chorągwie stawią na nogi, więc
będzie komu bronić nawet i tych krajów, które już pod moc nieprzyjacielską wpadły.
Kurlandczycy przecie o wojnie z nami nie myślą. Dobrzy to żołnierze, ale ich mało, i sam
tylko Radziwiłł mógłby ich jedną ręką przydusić.
- I mnie to dziwno -odpowiedział Charłamp - tym bardziej że mi także pośpiech zalecono i