lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 86

- A ot, tam!
- Prawda, że dwóch jeźdźców widać, ale pan Charłamp został się przy księciu wojewodzie
wileńskim. Po czymże ty go z tak daleka poznajesz?
- A po bułance. Dyć ją całe wojsko zna.
- Jako żywo, że konia widać bułanego... Ale może być inny.
- Kiedy ja i chód jej poznaję... Już to pan Charłamp z pewnością.
Popędzili obaj konie, a jadący naprzeciw uczynili toż samo i wkrótce pan Wołodyjowski
poznał, że to istotnie pan Charłamp nadjeżdża.
Był to porucznik piatyhorskiej chorągwi litewskiego komputu, dawny znajomy pana
Wofodyjowskiego, stary żołnierz i dobry. Niegdyś wadzili się mocno z małym rycerzem, ale
potem służąc razem i wojny odbywając, polubili się wzajemnie. Pan Wołodyjowski poskoczył
tedy żywo i otworzywszy ręce wołał:
- Jakże się miewasz, Nosaczu?! Skądżeś się tu wziął?
Towarzysz, który istotnie na przezwisko Nosacza zasługiwał, bo nos miał potężny, wpadł w
objęcia pułkownika i witali się radośnie; po czym odsapnąwszy rzekł:
- Do ciebiem umyślnie przyjechał z ekspedycją i z pieniędzmi.
- Z ekspedycją i z pieniędzmi? A od kogo?
- Od księcia wojewody wileńskiego, naszego hetmana. Przysyła ci list zapowiedni, abyś
zaraz zaczął zaciąg czynić, i drugi dla pana Kmicica, który też się ma w tej okolicy
znajdować.
- I dla pana Kmicica?... Jakże to we dwóch będziem w jednej okolicy zaciągali?
- On ma jechać do Troków, a ty masz zostać w tej okolicy.
- Skądżeś to wiedział, gdzie mnie szukać?
- Sam pan hetman pilnie o ciebie wypytywał, aż mu ludzie tutejsi, którzy tam jeszcze
służą, powiedzieli, gdzie cię znaleźć, i ja jechałem na pewno... W wielkich tam zawsze
jesteś faworach!... Słyszałem księcia naszego pana, jak sam mówił, że nie spodziewał się
po wojewodzie ruskim niczego odziedziczyć, a tymczasem największego rycerza odziedziczył.
- Dałby mu Bóg i szczęście wojenne odziedziczyć... Wielki to dla mnie honor, że mam
zaciąg czynić, i zaraz się do tego wezmę... Ludzi wojennych tu nie brak, byle było za co
ich na nogi postawić. A pieniędzy siła, przywiozłeś?
- Jak przyjedziesz do Pacunelów, to policzysz.
- Toś i do Pacunelów już trafił? Strzeż się jeno, bo tam ładnych dziewcząt jak maku w
ogrodzie.
- Dlatego to i pobyt ci tam smakował!... Czekajże, mam i drugi list, prywatny, hetmana do
ciebie.
- To dawaj !
Pan Charłamp wyjął pismo z małą pieczęcią radziwiłłowską, a pan Wołodyjowski otworzył i
zaczął czytać:
?Mości panie pułkowniku Wołodyjowski!
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional