lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 828

zapałem głośnemu partyzantowi. Wiedział o każdym ruchu, o najmniejszym podjeździe, o
każdym wozie, który wyruszał naprzód lub pozostawał w tyle. Częstokroć zdawało się, że
igra ze Szwedami, ale były to igraszki tygrysie. Jeńców nie żywił, kazał ich wieszać
Tatarom, gdyż tak samo zresztą czynili w całej Rzeczypospolitej Szwedzi. Chwilami,
rzekłbyś, napadała go wściekłość niepohamowana, bo ze ślepym zuchwalstwem rzucał się na
przeważne siły.
- Wariat dowodzi tym oddziałem - mówił o nim Duglas.
- Albo wściekły pies! - odpowiedział Radziejowski.
Bogusław był zdania, że jedno i drugie, ale podszyte znamienitym żołnierzem. Z chlubą też
opowiadał jenerałom, że tego kawalera po dwakroć własną ręką zwalił na ziemię.
Jakoż na niego najzacieklej następował pan Babinicz. Szukał go widocznie; sam ścigany,
ścigał.
Duglas odgadł, że musi być w tym jakaś prywatna nienawiść.
Książę nie zapierał, chociaż objaśnień żadnych nie dawał. Płacił też Babiniczowi równą
monetą, bo idąc za przykładem Chowańskiego wyznaczył cenę na jego głowę, a gdy to nie
pomogło, zamyślił skorzystać z jego ku sobie nienawiści i właśnie przez nią w potrzask go
wprowadzić.
- Wstyd nam już porać się tak długo z tym rozbójnikiem - rzekł do Duglasa i
Radziejowskiego - kręci się on koło nas jak wilk koło owczarni i spomiędzy palców wymyka.
Pójdę mu tedy z niewielkim oddziałem na przynętę, a gdy na mnie uderzy, póty go na sobie
zatrzymam, dopóki wasze dostojnoście nie nadciągniecie; wówczas nie wypuścim raka z
kobieli.
Duglas, któremu gonitwa dawno się już uprzykrzyła, mały tylko stawiał opór twierdząc, że
nie może i nie powinien życia tak wielkiego dostojnika i krewnego królów dla schwytania
jednego grasanta azardować. Lecz gdy książę nalegał, zgodził się.
Ułożono, że książę pójdzie z oddziałem pięciuset jeźdźców, ale każdemu rajtarowi wsadzi
za plecy piechura z muszkietem. Fortel ten miał posłużyć do wprowadzenia w błąd Babinicza.
- Nie wytrzyma on, gdy usłyszy o pięciuset tylko rajtarach, i uderzy niezawodnie -mówił
książę - tymczasem, gdy mu piechota w oczy plunie, rozproszą się jego Tatarzy jak
piasek... i sam polegnie lub żywcem go dostaniem...
Plan ów przeprowadzono szybko i z wielką dokładnością. Naprzód puszczano przez dwa dni
wieści, iż podjazd z pięciuset koni ma być pod Bogusławem wysłany. Jenerałowie liczyli na
pewno, że miejscowa ludność uwiadomi o tym Babinicza. Jakoż tak się stało.
Książę ruszył głęboką i ciemną nocą ku Wąsowu i Jelonce, przeszedł w Czerewinie rzekę i
zostawiwszy jazdę w gołym polu, zasadził piechotę w pobliskich zagajnikach, aby
niespodzianie wychylić się mogła. Tymczasem Duglas miał się posuwać brzegiem Narwi
udając, że idzie ku Ostrołęce. Radziejowski zaś zachodzić miał z Iżejszymi chorągwiami
jazdy od Księżopola.
Wszyscy trzej wodzowie nie wiedzieli dobrze, gdzie w tej chwili jest Babinicz, bo od
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional