- Oficerowie Niemcy nie rozumiejÄ… siÄ™ na polskich nazwiskach. Im wszystko jedno: Kmicic
czy Babinicz. A! na rogi Lucypera, żebym go dostał! A miałem go... i jeszcze, szelma,
ludzi mi pobuntował, Głowbiczowski oddział odprowadził!... Musi to być jakiś bastard po
naszej krwi, nie może inaczej być!... Miałem go, miałem... i uszedł!... Więcej mnie to
gryzie aniżeli ta cała stracona wyprawa.
- Miałeś go, książę, ale za cenę mojej głowy.
- Jasiu! powiem ci szczerze: niechby cię tam byli ze skóry obdarli, bylem z Kmicicowej
bęben mógł zrobić!
- Dziękuję ci, Bogusiu. Mniej po twojej przyjaźni nie mogłem się spodziewać.
Książę rozśmiał się.
- A skwierczałbyś na sapieżyńskim ruszcie... Wszystkie by twoje szelmostwa z ciebie
wytopili. Ma foi! chciałbym to widzieć!
- Ja zaś chciałbym cię widzieć w ręku Kmicica, twojego miłego krewniaka. Twarz masz inną,
ale z postawy jesteście do siebie podobni i nogi macie jednej miary, i do jednej dziewki
wzdychacie, tylko że ona nie doświadczywszy zgaduje, że tamten zdrowszy i że żołnierz
lepszy.
- Takim dwom jak ty dałby rady, ale ja przejechałem mu po brzuchu... A gdybym był miał
dwie minut czasu, mógłbym ci teraz parol dać, że mój kuzynek nie żyje. Zawsześ był
głupowaty i dlategom cię polubił, ale w ostatnich czasach zjełczał ci dowcip do reszty.
- Zawsześ miał dowcip w piętach i dlatego takeś przed Sapiehą zmiatał, ażem cię znielubił
i sam gotówem pójść do Sapiehy.
- Na powróz!
- Na ten, którym Radziwiłła zwiążą.
- Dosyć!
- Sługam waszej książęcej mości!
- Trzeba by kilku z tych rajtarów rozstrzelać, którzy najwięcej krzyczą, i ład wprowadzić.
- Kazałem dziś rano sześciu powiesić. Już i ostygli, a tańcują na sznurach zawzięcie, bo
wiatr okrutny.
- Dobrześ zrobił. Słuchaj no! Czy chcesz zostać na załodze w Taurogach, bo muszę tutaj
kogoś zostawić?
- I chcę, i proszę o tę funkcję. Nikt się tu lepiej nie sprawi. Źołnierz boi się mnie
więcej niż innych, bo wie, że żartów ze mną nie ma. Z uwagi na Loewenhaupta lepiej, że
zostanie ktoś poważniejszy od Patersona.
- Dasz że sobie z rebelizantami rady?
- Upewniam waszą książęcą mość, że sosny żmudzkie będą rodziły łońskiego roku cięższe od
szyszek owoce. Z chłopstwa ze dwa regimenty piechoty uczynię i po mojemu wyćwiczę. Na
włości będę miał oko, a jeśli rebelizanci którą napadną, wnet rzucę podejrzenie na
jakiego bogatszego szlachcica i wycisnÄ™ go jak ser w worku. Na poczÄ…tek potrzeba by mi
tyle tylko pieniędzy, żeby lafę zaspokoić i piechoty przybrać.