tylko nie stanowiłoby obrony, ale powiększało jeszcze niebezpieczeństwo, lud bowiem
prosty tak strasznie był na cudzoziemców zawzięty, że każdego, kto polskich szat nie
nosił, mordował bez miłosierdzia. Polscy bowiem dygnitarze noszący obce suknie, nie
mówiąc o dyplomatach austriackich i francuskich, nie mogli podróżować inaczej, chyba pod
osłoną potężnych oddziałów wojskowych.
- Waćpaństwo mi wierzcie, bom ja przejechała cały kraj - mówiła Anusia - w pierwszej
lepszej wsi, w pierwszym lepszym lesie grasanci wymordują nas, nim spytają, ktośmy tacy.
Nie można inaczej uciekać, jeno do wojsk.
- Ba, będę miał własną partię.
- Nim ją waćpan zbierzesz, nim do znajomej wsi dojedziesz, szyję stracisz.
- Wieści o księciu Bogusławie powinny wkrótce nadejść.
- Panu Braunowi kazałam, by zaraz mi wszystko donosił.
Braun jednak przez długi czas nic jej nie donosił.
Ketling natomiast począł odwiedzać Oleńkę, bo pierwsza, spotkawszy go pewnego dnia,
wyciągnęła doń rękę. Młody oficer źle wróżył z tej głuchej ciszy. Wedle niego, książę, ze
względu na elektora i Szwedów, nie zamilczałby o najmniejszym powodzeniu i raczej byje
przesadzał, aniżeli milczeniem znaczenie rzeczywistych przewag osłabiał.
- Nie przypuszczam, żeby miał być już zniesiony ze szczętem - mówił młody oficer - ale
pewnie znajduje się w ciężkim położeniu, z którego wyjście znaleźć trudno.
- Wszystkie wieści przychodzą tu tak późno - odrzekła Oleńka- a najlepszy dowód na
Częstochowie, o której cudownej obronie dowiedzieIiśmy się szczegółów dopiero od panny
Borzobohatej.
- Ja, pani, wiedziałem już o tym dawniej, ale nie rozumiejąc, jako cudzoziemiec, waloru,
który dla Polaków ma to miejsce, nawet nie wspominałem pani o tym. Bo że się w tak
wielkiej wojnie jakowyś zameczek na czas obroni i kilka szturmów odeprze, to się zawsze
zdarza i zwykle nie przywiÄ…zuje siÄ™ do tego wagi.
- A przecie byłaby to dla mnie najmilsza nowina!
- Widzę istotnie, że źle uczyniłem, bo z tego, co jak teraz słyszę, po owej obronie
zaszło, miarkuję, że to rzecz ważna, która na całą wojnę wpłynąć może. Wszelako, wracając
do podlaskiej księcia ekspedycji, to inna sprawa. Częstochowa daleko, Podlasie bliżej. A
gdy księciu powodziło się początkowo, pamiętasz, pani, jak prędko przychodziły nowiny...
Wierzaj mi, pani: jestem młodym człowiekiem, ale od czternastego roku życia żołnierzem, i
doświadczenie mi mówi, że owa cisza źle wróży.
- Raczej dobrze -odrzekła panna.
Na to Ketling:
- Niech będzie dobrze!... Za pół roku kończy się moja służba!... Za pół roku rozwiązuje
się moja przysięga!...
W kilka dni po tej rozmowie nowiny nareszcie nadeszły.
Przywiózł je pan Bies herbu Kornia, zwany na dworze Bogusławowym Cornutusem. Był to