lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 806

dziewczętami bardzo żywa i rosła coraz bardziej, może dlatego właśnie, że obie stanowiły
zupełne względem siebie przeciwieństwo. Jedna miała powagę w duszy, głębokość uczuć,
niezłomną wolę i rozum; druga, przy dobrym sercu i czystości myśli, była dzierlatką.
Jedna ze swej cichej twarzy, jasnych warkoczów, z niewysłowionego spokoju i uroku
wysmukłej postawy do starożytnej Psyche była podobną; druga, istna czarnuszka,
przypominała raczej ochłę, która nocami na wertepy ludzi wyprowadza i z frasunku ich się
śmieje. Oficerów pozostałych w Taurogach, którzy na obie co dzień patrzyli, brała ochota
całować Billewiczówny nogi, Anusi usta.
Ketling mający duszę szkockiego górala, zatem melancholii pełną, czcił i ubóstwiał
Oleńkę, a od pierwszego wejrzenia począł nie znosić Anusi, która zresztą wypłacała mu się
wzajemnością wetując poniesione straty na Braunie i wszystkich pozostałych, nie
wyłączając samego pana miecznika rosieńskiego.
Oleńka w krótkim czasie uzyskała wielką przewagę nad swą przyjaciółką, która z całą
szczerością serca mawiała do pana Tomasza:
- Ona w dwóch słowach więcej powie, niż ja przez cały dzień wytrajkoczę.
Z jednej wszelako przywary nie mogła poważna panna wyleczyć swojej pustej przyjaciółki,
mianowicie z zalotności. Bo niech jeno Anusia usłyszy brzęk ostróg na korytarzu, wnet
udaje, że czegoś zapomniała, że chce obaczyć, czyli nowiny o panu Sapieże nie przybyły,
wypada na korytarz, leci wichrem i wpadłszy na oficera wykrzykuje:
- Ach! jak mnie pan przestraszył!
Po czym wszczyna się rozmowa przeplatana kręceniem fartuszka, spoglądaniem spod czoła i
rozmaitymi innymi minkami, za pomocą których najtwardsze serce męskie snadnie pogrążone
być może.
I tym bardziej brała jej za złe Oleńka owo bałamuctwo, że Anusia po kilku dniach
znajomości przyznała się jej do cichego afektu dla pana Babinicza. Nieraz ze sobą o tym
rozmawiały.
- Inni jako dziady żebrali - mówiła zatem Anusia - a ten smok wolał na swoich Tatarów niż
na mnie spoglądać, a zaś nie mówił inaczej, jak rozkazując: ?Waćpanna wysiądź! waćpanna
jedz! waćpanna pij!" Źeby przy tym był grubian, ale nie był; żeby nie był troskliwy, ale
był! W Krasnymstawie zaraz powiedziałam sobie: ?Nie patrzysz na mnie - czekaj!.. ? A to
już w Łęcznej mnie samą tak rozebrało, że strach. Tu powiem ci, żem mu w te siwe oczy
jeno patrzała, a gdy się roześmiał, to już i mnie radość brała, jakobym owo niewolnicą
jaką była...
Oleńka zwiesiła głowę, bo i jej siwe oczy przyszły na pamięć. I tamten by tak samo mówił,
i tamten komendę wiecznie miał na ustach, dzielność w obliczu, jeno sumienia nie miał ni
bojaźni bożej.
A Anusia, idąc za własną myślą, mówiła dalej :
- Kiedy z buzdyganem na koniu po polach latał, to myślałam, że orzeł albo hetman jaki.
Tatarowie się go gorzej ognia bali. Gdzie przyjechał, posłuch musiał być, a jak się bitwa
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional