- Nie mogÄ™, pani! nie mogÄ™!..
- Waćpan mi odmawiasz? - spytała ze zdumieniem Billewiczówna.
A on zamiast odpowiedzieć modlić się począł.
- Boże wielki i miłosierny! - mówił. - Od dziecinnych lat nigdy fałsz nie postał na
wargach moich, nigdy nie splamił mnie krzywy uczynek. Wyrostkiem będąc broniłem tą słabą
ręką króla mojego i ojczyzny, za cóż, Panie, karzesz mnie tak ciężko i zsyłasz mękę, do
której, sam widzisz, sił mi brakuje!
Tu zwrócił się do Oleńki :
- Pani, ty nie wiesz, co to jest rozkaz dla żołnierza, że w posłuchu nie tylko jego
obowiązek, ale jego cześć i honor. Mnie, pani, wiąże przysięga, i więcej niż przysięga,
bo słowo rycerskie, że służby przed terminem nie porzucę i co do niej należy, ślepo
spełnię. Jam żołnierz i szlachcic i tak mi dopomóż Bóg, jako nigdy w życiu nie pójdę
śladem takich jurgieltników, którzy honor i służbę zdradzają. A nawet na rozkaz, nawet na
prośbę twoją, pani, słowa nie złamię, choć w męce to mówię i bólu. Gdybym, mając rozkaz
nie puszczać nikogo z Taurogów, stał na straży przy bramie i gdybyś wówczas ty sama,
pani, przejść ją wbrew rozkazowi chciała, tedy przeszłabyś, ale po moim trupie. Tyś mnie,
pani, nie znała i zawiodłaś się na mnie. Ale zlituj się, zrozumiej, że ja ci do ucieczki
pomagać nie mogę i słuchać nawet o niej nie powinienem, gdyż rozkaz jest wyraźny, gdyż
odebrał go Braun i nas pięciu pozostałych tu oficerów. Boże, Boże! gdybym był przewidział
taki rozkaz, wolej bym poszedł na tę wyprawę... Ja panią nie przekonam, nie uwierzysz mi,
a jednak Bóg widzi, Bóg niech tak mnie sądzi po śmierci, jako prawda, że życie dałbym ci
bez wahania... honoru nie mogÄ™, nie mogÄ™!
To rzekłszy Ketling załamał ręce i umilkł wyczerpany zupełnie, jeno począł oddychać
szybko.
Oleńka nie ochłonęła jeszcze ze zdumienia. Nie miała czasu ni zastanowić się, ni ocenić,
jak należy, tej duszy wyjątkowej w swej szlachetności; czuła tylko, że usuwa się jej z
rąk ostatnia deska ratunku, zawodzi ją jedyny sposób wydostania się z nienawistnej
niewoli.
Lecz próbowała jeszcze opierać się.
- Panie - rzekła po chwili. - Jestem wnuczką i córką żołnierza; dziad i ojciec mój
również honor nad życie cenili, ale właśnie dlatego nie do wszystkich posług daliby się
byli ślepo używać...
Ketling wydobył drżącą ręką pismo z kalety, podał je Oleńce i rzekł:
- Sądź, pani, czy rozkaz służby nie tyczy?
Oleńka rzuciła okiem na papier i przeczytała, co następuje:
?Ponieważ doszło do naszej wiadomości, że urodzony Billewicz, miecznik rosieński,
zamierza opuścić skrycie rezydencję naszą w zamiarach nam nieprzyjaznych: mianowicie, aby
znajomych, koligatów, krewnych i klientów swoich ad rebelionem przeciw jego szwedzkiemu
majestatowi i nam excitare, przeto polecamy oficerom, na praesidium w Taurogach