lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 769

Wieczorem, po igrzyskach, pokoje płonęły od lamp różnokolorowych, rzucających blaski
tajemnicze a słodkie, jakoby z krainy snów rozkosznych. na jawę przeniesione; upajające
wschodnie wonie przesycały powietrze, ciche dźwięki niewidzialnych harf, lutni i innych
instrumentów pieściły uszy, a wśród tych aromatów, świateł, dźwięków chodził on w glorii
powszechnych uwielbień, niby zaczarowany królewicz z bajki, młody, piękny, rycerski,
świecący jak słońce od klejnotów, a jako pasterz rozkochany..
Jakaż dziewczyna mogła się oprzec tym urokom, jakaż cnota mogła nie zemdleć wśród tych
czarów?... A unikać młodego księcia nie było możności żyjąc z nim pod jednym dachem. i
korzystając z jego gościnności, którą aczkolwiek przemocą narzucił, jednakże szczerze i
prawdziwie po pańsku wypełniał. Przy tym Oleńka udała się bez niechęci do Taurogów, bo je
wolała od ohydnych Kiejdan, również jak wolała rycerskiego Bogusława, który udawał przed
nią miłość do opuszczonego króla i ojczyzny, od jawnego zdrajcy Janusza. Owszem, w
początkach swego pobytu w Taurogach, pełna była przyjaznych uczuć dla młodego księcia, a
spostrzegłszy wkrótce, jak dalece i on stara się o jej przyjaźń, używała nieraz swego
wpływu, aby ludziom dobrze czynić.
W trzecim miesiącu jej bytności pewien oficer artylerii, przyjaciel Ketlinga. skazany
został na rozstrzelanie przez księcia; Billewiczówna, dowiedziawszy się o tym od młodego
Szkota, wniosła za nim instancję.
Bóstwo może rozkazywać. nie prosić - odrzekł jej Bogusław i przedarłszy wyrok śmierci,
rzucił jej do nóg. - Rządź, rozkazuj! Taurogi spalę, jeżeli choć uśmiech za tę cenę
zdołam na twej twarzy wywołać. Nie chcę innej nagrody, jeno mi bądź wesołą i zapomnij o
tym, coć dawniej bolało!
Ola wesołą nie mogła być, mając w sercu ból, żal i niewypowiedzianą pogardę dla
człowieka, którego pierwszą miłością pokochała, a który teraz był w oczach jej większym
zbrodniarzem od ojcobójcy. Ów Kmicic, obiecujący za czerwone złote wydać króla jak Judasz
Chrystusa, zohydzał się i szpetniał coraz bardziej w jej oczach, aż z biegiem czasu
zmienił się w potwór ludzki, w zgryzotę, w wyrzut dla niej samej. Nie mogła sobie
darować, iż go kochała, a zarazem nie mogła go zapomnieć nienawidząc. Wobec tych uczuć
trudno jej było nawet udawać wesołość, ale natomiast musiała być księciu wdzięczną i za
to, że do zbrodni Kmicicowej nie chciał przyłożyć ręki, i za wszystko, co dla niej
czynił. Dziwno jej to było, że młody książę, taki rycerz i tak pełen szlachetnych uczuć,
nie śpieszył na ratunek ojczyźnie, choć się na praktyki Januszowe nie zgadzał, sądziła
wszelako, że taki statysta wie, co robi, i że tego wymaga polityka, której ona swym
prostym panieńskim rozumem pojąć nie może. Bogusław napomykał jej też, tłumacząc swoje
częste do bliskiej pruskiej Tylży wyjazdy, że sił mu już nie staje od zbytniej pracy, że
prowadzi układy między Janem Kazimierzem, Karolem Gustawem, elektorem i że spodziewa się
ojczyznę z toni wydźwignąć.
- Nie dla nagród, nie dla urzędów to czynię - mówił do niej - brata Janusza nawet
poświęcam, który był mi ojcem, bo nie wiem, czy życie dla niego u zawziętości królowej
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional