jestem i służyłem, komum był powinien, ale wam lepiej życzę! Ach, co to za miód! Źycie,
życie we mnie wstępuje...
Tak mówiąc odrzucał swe złote włosy w tył i oczy błękitne wznosił ku niebu : a twarz miał
cudną i pół jeszcze dziecinną. Zagłoba spoglądał na niego z pewnym rozrzewnieniem.
- Waćpan tak dobrze po polsku mówisz, panie kawalerze, jak każdy z nas. Zostań Polakiem,
pokochaj tÄ™ naszÄ… ojczyznÄ™, a zacnÄ… rzecz uczynisz i miodu ci nie zabraknie! 0 indygenat
też żołnierzowi nie tak u nas trudno.
Na to Hassling:
- Tym bardziej że szlachcicem jestem. Całe moje nazwisko jest: Hassling- Ketling of
Elgin. Rodzina moja z Anglii pochodzi, choć w Szkocji osiadła.
- Dalekie to są i zamorskie kraje, a tu jakoś przystojniej człowiekowi żyć-odparł Zagłoba.
- Mnie też tu dobrze!
- Ale nam źle -rzekł Kmicic, który kręcił się od początku niecierpliwie na ławie - bo nam
pilno słyszeć, co w Taurogach się działo, waćpanowie zaś o rodowodach rozprawiacie.
- Pytajcie mnie, będę odpowiadał.
- Często widywałeś pannę Billewiczówne,
Po bladej twarzy Hasslinga przeleciały rumieńce.
- Co dzień! -rzekł.
A pan Kmicic zaraz począł na niego bystro patrzeć.
- Cóżeś to był taki konfident? Czego płoniesz? Co dzień? Jak to co dzień?
- Bo wiedziała, żem był jej życzliwy i usług jej kilka oddałem. To się z dalszego
opowiadania pokaże, a teraz trzeba od początku zacząć. Waćpanowie może nie wiecie, że nie
byłem w Kiejdanach wówczas, gdy książę koniuszy przyjechał i pannę ową do Taurogów
wywiózł? Owóż, dlaczego się to stało, nie będę powtarzał, bo różni różnie mówili, to
tylko powiem, iż ledwie przyjechali, wszyscy zaraz spostrzegli, że książę okrutnie
zakochany.
- Bodaj go Bóg skarał! - zakrzyknął Kmicic.
- Nastały zabawy, jakich przedtem nie bywało, a gonitwy do pierścienia i turnieje.
Myślałby kto, że najspokojniejsze czasy, a tu co dzień listy biegały, przyjeżdżali
posłowie od elektora, od księcia Janusza. Wiedzieliśmy, że książę Janusz, przez pana
Sapiehę i konfederatów przyciśnięty, o ratunek na miłosierdzie boskie błaga, bo mu zguba
grozi. My nic! Na granicy elektorskiej gotowe wojska stojÄ…, kapitanowie z zaciÄ…gami
nadchodzą, ale w pomoc nie idziem, bo księciu od panny niesporo.
- To dlatego Bogusław bratu z pomocą nie przychodził? - ozwał się Zagłoba.
- Tak jest. Toż samo mówił Paterson i wszyscy osoby jego najbliżsi. Niektórzy sarkali na
to, inni radzi byli, że Radziwiłłowie zginą. Sakowicz za księcia sprawy publiczne
odrabiał i na listy odpowiadał, i z posłami się naradzał, książę zaś jedynie na to
koncept wysilał, żeby ułożyć jakowąś zabawę albo konną kawalkadę, albo polowanie.
Pieniędzmi - on, skąpiec - na wszystkie strony sypał, lasy kazał na mile całe wycinać, by