lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 729

lasy, zalegające cały trakt, brzmiały echem pieśni żołnierskich, konie prychały na dobrą
wróżbę. Chorągwie w sprawie i w porządku płynęły jedna za drugą, jak rzeka migotliwa a
potężna, bo przecie dwanaście tysięcy luda, bez pospolitaków, wiódł pan Sapieha.
Rotmistrze, oganiając pułki, świecili polerowanymi blachami. Kraśne znaki chwiały się nad
głowami rycerstwa na kształt olbrzymich kwiatów.
Słońce miało się ku zachodowi, gdy pierwsza idąca w przodku chorągiew laudańska ujrzała
wieże stolicy. Na ów widok radosny okrzyk wyrwał się z piersi żołnierstwa:
- Warszawa! Warszawa!
Okrzyk ów przeleciał jak grzmot przez wszystkie chorągwie i przez jakiś czas słychać było
na pół mili drogi powtarzane ustawicznie słowo: ?Warszawa! Warszawa ! ?
Wielu Sapieżyńskich rycerzy nigdy nie było w stolicy, wielu nigdy jej nie widziało, więc
jej widok wywarł na nich wrażenie nadzwyczajne. Mimo woli wstrzymali wszyscy konie;
niektórzy pozdejmowali czapki, inni poczęli się żegnać, niektórym łzy ciurkiem popłynęły
z oczu i stali wzruszeni, milczący. Nagle pan Sapieha pojawił się na białym koniu od
ostatnich zastępów i począł lecieć wzdłuż chorągwi.
- Mości panowie! - wołał donośnym głosem - my tu pierwsi, nam szczęście! nam honor!...
Wyżeniem Szweda ze stolicy! !...
- Wyżeniem! -zawrzasło dwanaście tysięcy litewskich piersi. - Wyżeniem ! wyżeniem !
wyżeniem !
I stał się szum a huk. Jedni krzyczeli ciągle: ?Wyżeniem!" - drudzy już wołali: ?Bij, kto
cnotliwy!" - inni: ?W nich, psubratów!" Trzaskanie szablami mieszało się z krzykiem
rycerzy. Oczy poczęły ciskać błyskawice, spod srogich wąsów błyskały zęby. Sam Sapieha
spłonął jak pochodnia. Nagle buławę podniósł w górę i krzyknął:
- Za mnÄ…!
W pobliżu Pragi wstrzymał pan wojewoda chorągwie i nakazał wolny pochód. Stolica
wynurzała się coraz wyraziściej z sinawej oddali. Wieże rysowały się długą linią na
błękicie. Spiętrzone dachy Starego Miasta, kryte czerwoną dachówką, płonęły w blaskach
wieczornych. Nic wspanialszego nie widzieli nigdy w życiu Litwini nad owe mury białe i
wyniosłe, poprzecinane mnóstwem wąskich okien, zwieszające się na kształt stromych
wiszarów nad wodą; domy zdawały się wyrastać jedne z drugich, wysoko i jeszcze wyżej; nad
ową zaś zbitą i zacieśnioną masą tynów, ścian, okien, dachów bodły niebo wieże
strzeliste. Ci z żołnierzy, którzy już byli w stolicy bądź na elekcji, bądź prywatnie,
objaśniali innym, co który gmach znaczył i jakie nosił miano. Szczególniej Zagłoba, jako
bywalec, uczył swoich laudańskich, oni zaś słuchali go pilnie, dziwiąc się jego słowom i
samemu miastu.
- Patrzcie na ową wieżę w samym pośrodku Warszawy - mówił. - Oto arx regia! Źebym tyle
lat żył, ile obiadów tam u królewskiego stołu zjadłem, Matuzala bym w kozi róg zapędził.
Nie miał też król bliższego ode mnie konfidenta; mogłem wybierać między starostwami jako
między orzechami, a rozdawać je tak łatwo jak ufnale. Siła ludzi promowałem, a gdym
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional