lektory on-line

Faraon - Strona 8

gołębiami i kawkami ziemi Gosen. Wzdłuż kanału huśtały się zgrzytające żurawie z
kubełkami płodnej wody, a ludzie, którzy zbierali owoce, ukazywali się i znikali między
zielonością drzew jak barwne motyle. Zaś w pustyni, na szosie, już zamrowiło się wojsko i
jego służba. Przeleciał oddział konnych uzbrojony w lance. Za nim pomaszerowali łucznicy
w czepkach i spódniczkach; mieli oni łuki w garści, sajdaki na plecach i szerokie tasaki
u prawego boku. Łucznikom towarzyszyli procarze niosący torby z pociskami i uzbrojeni w
krótkie miecze.
O sto kroków za nimi szły dwa małe oddziałki piechoty: jeden uzbrojony we włócznie, drugi
w topory. Ci i tamci nieśli w rękach prostokątne tarcze, na piersiach mieli grube
kaftany, niby pancerze, a na głowie czepki z chusteczkami zasłaniającymi kark od upału.
Czepki i kaftany były w pasy: niebieskie z białym lub żółte z czarnym, co robiło
żołnierzy podobnymi do wielkich szerszeni.
Za przednią strażą, otoczona oddziałem toporników, posuwała się lektyka ministra, a za
nią, w miedzianych hełmach i pancerzach, greckie roty, których miarowy krok przypominał
uderzenia ciężkich młotów. W tyle było słychać skrzypienie wozów, ryk bydła i krzyki
woźniców, a z boku szosy przemykał się brodaty handlarz fenicki w lektyce zawieszonej
między dwoma osłami. Nad tym wszystkim unosił się tuman złotego pyłu i gorąco.
Nagle od straży przedniej przycwałował konny żołnierz i zawiadomił ministra, że zbliża
się następca tronu. Jego dostojność wysiadł z lektyki, a w tejże chwili na szosie ukazała
się garstka jeźdźców, którzy zeskoczyli z koni. Po czym jeden z jeźdźców i minister
zaczęli iść ku sobie, co kilka kroków zatrzymując się i kłaniając.
- Bądź pozdrowiony, synu faraona, który oby żył wiecznie - odezwał się minister.
- Bądź pozdrowiony i żyj długo, ojcze święty -odparł następca. A potem dodał:
- Ciągnięcie tak wolno, jakby wam nogi upiłowano, a Nitager najpóźniej za dwie godziny
stanie przed naszym korpusem.
- Powiedziałeś prawdę. Twój sztab maszeruje bardzo powoli.
- Mówi mi też Eunana - tu Ramzes wskazał na stojącego za sobą oficera obwieszonego
amuletami - że nie wysyłaliście patroli do wąwozów. A przecież na wypadek rzeczywistej
wojny nieprzyjaciel z tej strony mógł was napaść.
- Nie jestem dowódcą, tylko sędzią - spokojnie odpowiedział minister.
- A cóż robił Patrokles?
- Patrokles z greckim pułkiem eskortuje machiny wojenne.
- A mój krewny i adiutant Tutmozis?
- Podobno jeszcze śpi.
Ramzes niecierpliwie uderzył nogą w ziemię i umilkł. Był to piękny młodzieniec, z twarzą
prawie kobiecą, której gniew i opalenizna dodawały wdzięku. Miał na sobie obcisły kaftan
w pasy niebieskie i białe, tegoż koloru chustkę pod hełmem, złoty łańcuch na szyi i
kosztowny miecz pod lewym ramieniem.
- Widzę - odezwał się książę - że tylko ty jeden, Eunano, dbasz o moją cześć.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional