Tatarów. Szałas mam wygodny, to sobie przy kielichach pogawędzim do rana.
- Jak tylko ktoś mądrze mówi, nie ja się przeciwię! - odparł Zagłoba.-Powiedz nam jeno,
od czegoś tak wymizerniał?
- Bo mnie w bitwie razem z koniem obalił i rozbił ten piekielnik, jako gliniany garnek,
że jeno od tej pory żywą krwią pluwam i przyjść do siebie nie mogę. W miłosierdziu Pana
naszego Chrystusa nadzieja, że jeszcze krew z niego wytoczę. Ale teraz chodźmy, bo już
pan Sapieha z panem Czarnieckim poczynają sobie świadczyć i o pierwszy krok się
ceremoniować. Znak to, że stoły gotowe. Z wielkim sercem tu na was czekamy, boście też
juchy szwedzkiej dość rozlali.
- Niech inni mówią, jakem dokazywał! - rzekł Zagłoba - mnie nie wypada !
Wtem całe tłumy ruszyły się i poszli wszyscy na majdan między namioty, na którym
zastawione były stoły. Pan Sapieha wystąpił na cześć pana Czarnieckiego jak król. Stół,
przy którym posadzono kasztelana, był szwedzkimi chorągwiami nakryty. Miody i wina lały
się ze stągiew, aż obaj wodzowie podchmielili sobie nieco pod koniec. Nie brakło
wesołości, żartów, wiwatów, gwaru, aż, lubo pogoda była cudna i słońce nad podziw
dogrzewało, chłód wieczorny spędził wreszcie ucztujących.
Wówczas Kmicic zabrał swoich gości między Tatarów. Siedli tedy w jego namiocie na łubach,
obficie wszelkiego rodzaju zdobyczą wypchanych, i gwarzyć poczęli o Kmicicowej wyprawie.
- Bogusław teraz jest pod Malborgiem - mówił pan Andrzej - a inni powiadają, że u
elektora, z którym razem na odsiecz królowi ma ciągnąć.
- To lepiej! to się spotkamy! Wy, młodzi, nie umiecie sobie z nim poradzić, obaczym, jak
sobie stary da rady! Z różnymi się spotykał, ale z Zagłobą jeszcze nie. Powiadam, że się
spotkamy, chyba mu książę Janusz w testamencie zalecił, żeby Zagłobę z dala omijał. Może
to być!
- Elektor chytry człek - rzekł Jan Skrzetuski - i niech tylko ujrzy, że z Carolusem źle,
wnet będzie wszystkie obietnice i przysięgi relaksował.
- A ja wam mówię, że nie - rzekł Zagłoba. - Nikt nie jest na nas bardziej zawzięty jako
Prusak. Gdy twój sługa. który cię pod nogi musiał podejmować i szaty twoje czyścić, panem
twoim przy odmianie fortuny zostanie, to właśnie tym będzie sroższy, im byłeś mu panem
Å‚askawszym.
- To zaś czemu? - pytał Wołodyjowski.
- Bo mu jego służebna kondycja w pamięci zostanie, i mścił się będzie za nią na tobie,
choćbyś mu same dobrodziejstwa świadczył.
- Mniejsza z tym ! -rzekł Wołodyjowski. - Nieraz też się zdarza, że i pies pana w rękę
ukÄ…si. Niech nam Babinicz lepiej o swojej wyprawie powiada.
- Słuchamy! - rzekł Skrzetuski.
Kmicic pomilczawszy chwilę nabrał tchu i począł rozpowiadać o ostatniej wojnie
Sapieżyńskiej z Bogusławem, o klęsce tego ostatniego pod Janowem, na koniec o tym, jak
książę Bogusław rozbiwszy w puch Tatarów jego samego wraz z koniem na ziemię obalił i z