Wysłał do mnie swego trefnisia, który mnie i waszą królewską mość zelżył tak sromotnie,
że i powtórzyć się nie godzi.
- Wszystko mi jedno, z kim chce gadać, byle gadał. W braku innych mam żelazne argumenta,
a tymczasem Forgella mu poślę.
Jakoż w pół godziny później Forgell z czysto szwedzką asystencją oznajmił się przy
bramie. Most łańcuchowy opuścił się z wolna na fosę i jenerał wjechał do twierdzy wśród
spokoju i powagí. Oczu nie wiÄ…zano ani jemu, ani nikomu ze Å›wity; widocznie chciaÅ‚,
owszem, pan starosta, iżby wszystko widział i o wszystkim królowi mógł donieść. Przyjął
go zaś z takim przepychem jak książę udzielny i istotnie w podziw wprawił, panowie bowiem
szwedzcy i dwudziestej części tych bogactw nie mieli co Polacy, a pan starosta między
polskimi był niemal najpotężniejszym. Przebiegły Szwed począł też od razu tak go
traktować, jak gdyby go król Karol do równego sobie monarchy w poselstwie wysłał, z góry
nazwał go princeps i ciągle tak nazywał, chociaż pan Sobiepan za pierwszym zaraz razem mu
przerwał:
- Nie princeps, eques polonus sum, ale właśnie dlatego książętom równy!
- Wasza książęca mość! - mówił nie dając się zbić z tropu Forgell.
Najjaśniejszy król szwedzki i pan (tu długo wyliczał tytuły) zgoła nie jako nieprzyjaciel
tu przybył, ale wprost mówiąc, w gościnę tu przyjechał i przeze mnie się zapowiada, mając
niepłonną, jak tuszę, nadzieję, że wasza książęca mość dla osoby jego i jego wojsk bramy
swe otworzyć zechcesz.
- Nie masz u nas tego zwyczaju - odpowiedział pan Zamoyski - aby komu gościnności
odmawiać, choćby też i nieproszony przyjechał. Znajdzie się zawsze u mnie miejsce przy
stole, a nawet, dla tak dostojnej osoby, pierwsze. Powiedz tedy, wasza dostojność,
najjaśniejszemu królowi, że bardzo proszę, i tym szczerzej, że jako najjaśniejszy Carolus
Gustavus jest panem w Szwecji, tak ja w Zamościu. Ale że jako wasza dostojność widziałeś,
służby mi nie brak, przeto nie potrzebuje jego szwedzka jasność swojej ze sobą brać.
Inaczej pomyślałbym, że mnie ma za chudopachołka i kontempt chce mi okazać.
- Dobrze! - szepnął stojący tuż za plecami pana starosty Zagłoba.
A pan starosta, wypowiedziawszy swoją orację, począł usta wydymać, sapać i powtarzać
jeszcze:
- A! ot, co jest! a!
Forgell przygryzł wąsów, pomilczał trochę i wreszcie tak mówić począł:
- Największy to byłby dowód nieufności dla króla, gdybyś wasza książęca mość załogi jego
do fortecy wpuścić nie raczył. Powiernikiem królewskim jestem, wiem jego najtajniejsze
myśli, a oprócz tego mam rozkaz oświadczyć waszej dostojności i słowem w imieniu króla
zaręczyć, że on ni państwa zamojskiego, ni tej twierdzy zajmować na stałe nie myśli. Ale
gdy wojna w całym tym nieszczęsnym kraju rozgorzała na nowo, gdy bunt głowę podniósł, a
Jan Kazimierz, niepomny na klęski, które na Rzeczpospolitą spaść mogą, swojej tylko
dochodząc fortuny znowu w granice powrócił i łącznie z pogany przeciw chrześcijańskim