lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 617

funkcję pełnić i babami sobie głowę zaprzątać...
- Nie baba to, ale wiśnia - odrzekł Kmicic. - A co mi tam... Kazali wieźć, wiozłem;
kazali oddać, oddaję!
Stary hetman wziął na to pana Kmicica za ucho i rzekł:
- A kto cię tam wie, zbereźniku, jakąś ty ją odwiózł... Broń czego Boże, jeszcze będą
ludzie gadali, że ją od sapieżyńskiej opieki kolki sparły, i ja, stary, będę oczyma
świecił... Cóżeście to na popasach czynili? Gadaj mi jeno zaraz, poganinie, zaliś od
swoich Tatarów bisurmańskich obyczajów nie przejął?
- Na popasach?... -odrzekł wesoło Kmicic. - Na popasach kazałem sobie pachołkom skórę
dyscyplinami orać, a to żeby mniej przystojne chęci wygnać, które pod skórą mają swoje
siedlisko, a które confiteor, na kształt bąków mnie cięły.
- A widzisz... Godnaże to jaka dziewka?
- At, koza! choć okrutnie gładka, a jeszcze więcej przylepna.
- Już bisurmanin się znalazł!
- Ale cnotliwa jako mniszka, to jej muszę przyznać. A co do kolok, mniemam, że by ją
prędzej od pana zamojskiej opieki sparły.
Tu Kmicic opowiedział, jak i co było. Dopieroż hetman począł go klepać po ramieniu a
śmiać się.
- No, ćwik z ciebie! Nie darmoż tyle o Kmicicu powiadają. Nie bój się! Pan Jan człek
niezawzięty i mój konfident. Przejdzie mu pierwsza pasja, to się jeszcze sam uśmieje i
ciebie nagrodzi.
- A nie potrzebuję! - przerwał Kmicic.
- Dobrze i to, że ambicję masz i ludziom w ręce nie patrzysz. Usłuż mi jeno przeciwko
Bogusławowi tak sprawnie, to o dawne kondemnaty nie będziesz się potrzebował bać.
Tu zdziwił się Sapieha spojrzawszy na tę twarz żołnierską, przed chwilą jeszcze tak
szczerą i wesołą. Pan Kmicic na wzmiankę o Bogusławie przybladł zaraz i twarz mu się
skurczyła jak paszcza złemu psu, gdy chce kąsać.
- Bogdaj się własną śliną ten zdrajca otruł, byle mi jeszcze przed skonaniem w ręce
wpadł! - rzekł ponuro.
- Twej zawziętości się nie dziwię... Pamiętaj tylko, by gniew w tobie roztropności nie
zadławił, bo nie z byle kim to sprawa. Dobrze, że cię król tu przysłał. Będziesz mi
Bogusława podchodził jako dawniej Chowańskiego.
- Będę go lepiej podchodził! - odparł równie ponuro Kmicic.
Na tym skończyła się rozmowa. Kmicic odjechał spać do kwatery, bo był strudzon drogą.
Tymczasem rozbiegła się wieść pomiędzy wojskiem, że król wielką buławę ukochanemu wodzowi
przysłał. Radość tedy jak płomień wybuchnęła pomiędzy tysiącami ludzi.
Towarzystwo i oficerowie spod różnych chorągwi poczęli tłumnie nadbiegać do kwatery
hetmańskiej. Uśpione miasto ocknęło się ze snu. Porozpalano ognie. Chorążowie nadbiegli z
chorągwiami. Zagrały trąby, zahuczały kotły, zagrzmiały wystrzały z dział i muszkietów, a
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional