lektory on-line

Krzyżacy - Strona 62

spadającej spod pokryw piany. Rozweselony komtur rzekł: "Tak właśnie dobrze, niech nie
myśli, że jego pohańbienie wielka rzecz!" Więc znowu zbliżali się do niego i trącając go
pod brodę konwiami, mówili: "Rad byś pił, mazurski ryju!" - a niektórzy, ulewając na
dłonie, chlustali mu w oczy, on zaś stał między nimi, zahukany, zelżony, aż wreszcie
ruszył ku staremu Zygfrydowi i widocznie czując, że nie wytrzyma już długo, począł
krzyczeć tak głośno, aby zagłuszyć gwar panujący w sali:
- Na mękę Zbawiciela i duszne zbawienie, oddajcie mi dziecko, jakoście obiecali!
I chciał chwycić prawą dłoń starego komtura, lecz ów odsunął się szybko i rzekł:
- Z dala niewolniku! czego chcesz?
- Wypuściłem z jeństwa Bergowa i przyszedłem sam, boście obiecali, że za to oddacie mi
dziecko, które się tu znajduje.
- Kto ci obiecywał? - spytał Danveld.
- W sumieniu i wierze ty, komturze!
- Świadków nie znajdziesz, ale za nic świadkowie, gdy chodzi o cześć i słowo.
- Na twoją cześć! Na cześć Zakonu! - zawołał Jurand.
- Tedy córka będzie ci oddana! - odpowiedział Danveld. Po czym zwrócił się do obecnych i
rzekł:
- Wszystko, co go tu spotkało - niewinna to igraszka, nie w miarę jego występków i
zbrodni. Ale żeśmy przyrzekli wrócić mu córkę, jeśli się stawi i upokorzy przed nami,
tedy wiedzcie, że słowo Krzyżaka ma być jako słowo Boże niewzruszonym i że ową dziewkę,
którąśmy rozbójnikom odjęli, darujem teraz wolnością, a po przykładnej pokucie za grzechy
przeciw Zakonowi i jemu do domu wrócić dozwolimy.
Zdziwiła niektórych taka mowa, gdyż znając Danvelda i jego dawne do Juranda urazy, nie
spodziewali się po nim tej uczciwości. Więc stary Zygfryd, a z nim razem Rotgier i brat
Gotfryd spoglądali na niego, podnosząc ze zdumienia brwi i marszcząc czoła, ów jednakże
udał, że tych pytających spojrzeń nie widzi, i rzekł:
- Córkę ci pod strażą odeślem, ty zaś tu ostaniesz, póki straż nasza bezpiecznie nie
wróci i póki okupu nie zapłacisz.
Jurand sam był nieco zdumiony, albowiem już był stracił nadzieję, by nawet dla Danusi
ofiara jego mogła się na coś przydać, więc spojrzał na Danvelda prawie z wdzięcznością i
odpowiedział:
- Bóg ci zapłać, komturze!
- Poznaj rycerzy Chrystusa - rzekł Danveld. A na to Jurand:
- Jużci z niego wszelkie miłosierdzie! Ale żem też dziecka kęs czasu nie oglądał,
pozwólże mi dziewkę obaczyć i pobłogosławić.
- Ba, i nie inaczej jak wobec nas wszystkich, aby zaś byli świadkowie naszej wiary i
Å‚aski.
To rzekłszy, kazał przybocznemu giermkowi sprowadzić Danusię, sam zaś zbliżył się do von
Lowego, Rotgiera i Gotfryda, którzy otoczywszy go, poczęli szybką i żywą rozmowę.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional