- Siadaj, jedz! -zakomenderował Kmicic.
Ledwie skończył, już sucha kiełbasa poczęła chrzęścić w potężnych szczękach Soroki. Dwaj
pacholikowie patrzyli na niego, wytrzeszczajÄ…c oczy.
- Ruszajcie precz! -zawołał Kmicic.
Chłopcy kopnęli się co duchu za drzwi; rycerz zaś chodził spiesznymi krokami po komnacie
i milczał, nie chcąc przeszkadzać wiernemu słudze. Ten zaś, ilekroć nalał sobie kieliszek
gorzałki, tylekroć spoglądał z ukosa na pułkownika, w obawie, czy zmarszczenia brwi nie
dostrzeże, po czym wychylał napitek zwracając się ku ścianie.
Kmicic chodził, chodził, wreszcie począł sam z sobą rozmawiać.
- Nie może być inaczej! - mruczał - trzeba tam tego posłać... Każę powiedzieć jej... Na
nic! Nie uwierzy!... Listu czytać nie zechce, bo mnie za zdrajcę i psa ma... Niech jej w
oczy nie lezie, jeno niechaj patrzy i mnie da znać, co się tam dzieje.
Tu zawołał nagle:
- Soroka!
Źołnierz zerwał się tak szybko, że mało stołu nie przewrócił, i wyciągnął się jak struna.
- Wedle rozkazu!
- Tyś człek wierny i w potrzebie frant. Pojedziesz w daleką drogę, ale nie o głodzie.
- Wedle rozkazu!
- Do Taurogów, na granicę pruską. Tam panna Billewiczówna mieszka... u księcia
Bogusława... Dowiesz się, czy on tam jest... i będziesz miał na wszystko oko... Jej w
oczy nie leź, chyba iżby się zdarzyło, żeby samo wypadło. Wonczas powiesz jej i
zaprzysięgniesz, żem króla przez góry przeprowadził i że przy jego osobie jestem. Ona ci
pewnie nie uwierzy, bo mnie tam książę oczernił, że na zdrowie majestatu nastaję, co jest
Å‚garstwo psa godne!
- Wedle rozkazu!
- W oczy, powiedziałem, nie leź, bo i tak ci nie uwierzy... Ale gdyby się zdarzyło,
powiedz, co wiesz. A bacz na wszystko i słuchaj. A sam się pilnuj, bo jeżeli książę tam
jest i jeśli cię pozna on albo ktokolwiek z dworu, to cię na pal wbiją.
- Wedle rozkazu!
- Byłbym posłał starego Kiemlicza, ale on na tamtym świecie, bo w parowie usieczon, a
synowie za głupi. Ci pójdą ze mną. Byłeś w Taurogach?
- Nie, wasza miłość.
- Pójdziesz do Szczuczyna, stamtąd samą granicą pruską, hen! aż do Tylży. Taurogi będą o
cztery mile naprzeciw, po naszej stronie... Siedź w Taurogach tak długo, póki wszystkiego
nie wymiarkujesz, a potem wracaj. Znajdziesz mnie tam, gdzie będę... Rozpytuj o Tatarów i
pana Babinicza. A teraz ruszaj spać do Kiemliczów!... Jutro w drogę!
Po tych słowach Soroka odszedł, pan Kmicic zaś długo jeszcze spać się nie kładł, ale
wreszcie zmęczenie przemogło. Wówczas rzucił się na łoże i zasnął snem kamiennym.
Nazajutrz wstał orzeźwion wielce i silniejszy niż wczora. Cały dwór już był na nogach i