lektory on-line

Krzyżacy - Strona 478

- I ja.
- I ja.
- Znak Boży - ozwał się Powała. - Ha! to już mimo łez naszego króla nic widać z pokoju
nie będzie.
- A bitwa będzie taka, jakiej świat nie pamięta - rzekł Maćko.
I jechali dalej w milczeniu, mając serca wezbrane i uroczyste. Lecz gdy już byli
niedaleko namiotu pana de Lorche, zerwał się znów wicher z taką siłą, że w mgnieniu oka
porozrzucał ogniska Mazurów. Powietrze zaroiło się tysiącami głowni, płonących szczypek,
skier, a zarazem przesłoniło się kłębami dymu.
- Hej, dmie okrutnie! - mówił Zbyszko, ociągając opończę, którą mu wiatr na głowę
zarzucił.
- A w wichurze jakoby jęki i płacz ludzki słychać.
- Świt już niezadługo, ale nikt nie wie, co mu dzień przyniesie - dodał de Lorche.
Rozdział L
Nad ranem wichura nie tylko nie ustała, ale wzmogła się do tego stopnia, że niepodobna
było rozpiąć namiotu, w którym król zwykł był od początku wyprawy słuchać codziennie
trzech mszy świętych. Przybiegł wreszcie Witold z prośbami i błaganiem, aby nabożeństwo
do stosowniejszej pory w zaciszach leśnych odłożyć i nie wstrzymywać pochodu. Jakoż stało
się zadość jego życzeniu, bo i nie mogło być inaczej.
O wschodzie słońca ruszyły wojska ławą, a za nimi nieprzejrzany tabor wozów. Po godzinie
pochodu wiatr uciszył się nieco, tak że można było rozwinąć chorągwie. I wówczas pola,
jak okiem sięgnąć, pokryły się niby kwieciem stubarwnym. Źadne oko nie mogło objąć
zastępów i tego lasu rozmaitych znaków, pod którymi pułki posuwały się naprzód. Szła więc
ziemia krakowska pod czerwoną chorągwią z białym orłem w koronie, była zaś to chorągiew
naczelna całego Królestwa, wielki znak dla wszystkich wojsk. Niósł ją Marcin z
Wrocimowic, herbu Pół-kozy, rycerz potężny i w świecie sławny. Za nim szły hufce
nadworne, jeden mając nad sobą podwójny krzyż litewski, drugi pod Pogonią. Zaś pod
znakiem świętego Jerzego ciągnął potężny zastęp najemników i ochotników zagranicznych,
przeważnie z Czechów i Morawców złożony. Tych wielu stanęło na tę wojnę, bo i cała
czterdziesta dziewiąta chorągiew była wyłącznie z nich złożona. Lud to był zwłaszcza w
piechocie, która ciągnęła za kopijnikami, dziki, niesforny, ale do bitwy tak zaprawny, a
w spotkaniu tak zaciekły, iż wszelkie inne piechoty, gdy się o nich otarły, odskakiwały
co prędzej jako pies od jeża. Berdysze, kosy, topory, a szczególnie żelazne cepy
stanowiły ich broń, którą władali wprost strasznie. Najmowali się oni każdemu, kto ich
płacił, albowiem żywiołem ich jedynym była wojna, grabież i rzeź.
W pobok Morawców i Czechów szło pod swymi znakami szesnaście chorągwi ziem polskich, w
tym jedna przemyska, jedna lwowska i jedna halicka, i trzy podolskie, a za nimi piechoty
tychże ziem, przeważnie zbrojne w rohatyny i w kosy. Książęta mazowieccy Janusz i
Ziemowit wiedli chorągwie dwudziestą pierwszą, drugą i trzecią. Tuż szły biskupie, a
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional