się na lewo i na prawo - nabiera wdzięku. I tak samo z górami: jednostajna wyniosłość
jest nudna, ale nierówne szczyty i głębokie wąwozy są piękne...
- "Połóż mirrę na głowę twoją, ustrój się w cienkie płótna i namaść się boskimi darami -
śpiewał kapłan. - Ubierz się pięknie, jak możesz i nie pozwalaj upadać sercu twemu. Źyj
dla rozkoszy, dopóki jesteś na ziemi, i nie zasmucaj serca, zanim przyjdzie na ciebie
dzień żalów."
- Tak samo z życiem ludzkim - ciągnął Menes. -Rozkosze są niby fale i szczyty gór,
cierpienia - niby głębie i wąwozy, i dopiero wszystkie one razem sprawiają, że życie jest
piękne, gdyż rzeźbi się jak poszarpany łańcuch gór wschodnich, na które patrzymy z
podziwem.
- "Ale ten, którego serce już nie bije - śpiewał kapłan - nie słyszy żalów i nie smuci
się cudzą żałobą. Więc
z rozjaśnionym obliczem święć dni wesołe i pomnażaj ich liczbę..."
- Słyszysz? - zapytał Pentuer wskazując w kierunku wsi. - Ten, którego serce już nie
bije, nie tylko nie smuci się cudzą żałobą, ale nawet nie cieszy się własnym życiem,
choćby było najpiękniej wyrzeźbione... Na cóż więc te rzeźbienia, za które płaci się
bólem i krwawymi łzami?...
Noc zapadała. Menes owinął się opończą i odparł:
- Ile razy zaczną cię napastować podobne myśli, idź do której z naszych świątyń i
przypatrz się jej ścianom zatłoczonym obrazami ludzi, zwierząt, drzew, rzek, gwiazd -
zupełnie jak ten świat, na którym żyjemy.
Dla prostaka figury podobne nie mają żadnej wartości i może niejeden zapytywał: na co
one?.... po co rzeźbią je z tak wielkim nakładem pracy?... Ale mędrzec ze czcią zbliża
się do tych figur i ogarnąwszy je spojrzeniem czyta w nich historie dawnych czasów albo
tajemnice mądrości.
2 V 1895, godz. 3 po południu.
KONIEC