lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 439

- Panie mieczniku dobrodzieju, choćbym go też był i w krzyże dosięgnął, nie dowiedliby
nam, żeśmy umyślnie do niego strzelili, a dalibóg, nie mogłem lontu w ręku utrzymać. Sam
mi opadł. Nigdy bym za posłem Szwedem nie strzelił, ale na widok Polaków zdrajców
wnętrzności się we mnie przewracają!
- Ej! miarkujże się, byłaby bieda i gotowi by tam naszym posłom krzywdy czynić.
Lecz pan Czarniecki kontent był w duszy, bo Kmicic dosłyszał go, jak mruczał pod nosem:
- Przynajmniej ten zdrajca drugi raz pewnie nie podejmie siÄ™ poselstwa.
Nie uszło to i ucha Zamoyskiego, bo odrzekł:
- Nie ten, to znajdą się drudzy, a waszmościowie układom wstrętu nie czyńcie i samowolnie
ich nie przerywajcie, gdyż im dłużej się wloką, tym bardziej na naszą korzyść wychodzą.
Odsiecz, jeśli nam Bóg jakową ześle, będzie miała czas się zebrać, a i zima idzie sroga,
czyniąc coraz trudniejsze oblężenie. Czas dla nich stratę, dla nas korzyść przynosi.
To rzekłszy odszedł do definitorium, gdzie po odejściu posła trwała jeszcze narada. Słowa
zdrajcy przeraziły jednak umysły, i dusze były zwarzone. Nie uwierzono wprawdzie w
abdykacjÄ™ Jana Kazimierza, ale poseÅ‚ przywiódÅ‚ przeï oczy potÄ™gÄ™ szwedzkÄ…, o której
szczęśliwe dni poprzednie pozwoliły prawie zapomnieć. Teraz na nowo przedstawiła się ona
umysłom w całej swej grozie, której ulękły się przecież nie takie twierdze, nie takie
miasta. Poznań, Warszawa, Kraków, nie licząc mnóstwa zamków, otworzyły swe bramy przed
zwycięzcą; jakże mogła się obronić wśród powszechnego potopu klęsk Jasna Góra?
?Będziem się bronić jeszcze tydzień, dwa, trzy - myśleli sobie niektórzy ze szlachty i
zakonników - ale co dalej, jaki koniec tych usiłowań?"
Kraj cały był jako okręt pogrążony już w otchłani, a jeno ów klasztor sterczał jeszcze
jak koniec masztu nad falami. Czyli więc mogli rozbitkowie, do tego masztu uczepieni,
myśleć jeszcze nie tylko o własnym ocaleniu, ale o wydobyciu całego okrętu spod toni?
Wedle ludzkich obrachowań nie mogli.
A jednak, właśnie w chwili gdy pan Zamoyski wchodził z powrotem do definitorium, ksiądz
Kordecki mówił:
- Bracia moi ! Nie śpię i ja, gdy wy nie śpicie, modlę się, gdy wy Patronki naszej o
ratunek błagacie. Znużenie, trud, słabość czepiają się tak samo kości moich jak waszych;
odpowiedzialność tak samo, ba, więcej może na mnie niż na was ciąży - dlaczegóż ja
wierzę, a wy już zdajecie się wątpić?... Wejdźcie w siebie, czyli zaślepione ziemską
potęgą oczy wasze nie widzą już większej siły od szwedzkiej? Czyli nie mniemacie, że
żadna obrona już nie wystarczy, żadna ręka tamtej przemocy nie zmoże? Jeżeli tak jest,
bracia moi, to grzeszne wasze myśli i bluźnicie przeciw miłosierdziu bożemu, przeciw
wszechmocy Pana naszego, przeciw potędze tej Patronki, której sługami się mianujecie. Kto
z was będzie śmiał rzec, że ta Najświętsza Królowa nie potrafi nas zasłonić i zwycięstwa
nam zesłać? Więc prośmy jej, błagajmy dniem i nocą, póki naszym wytrwaniem, naszą pokorą,
naszymi łzami, ofiarowaniem ciał i zdrowia naszego nie zmiękczymy jej serca, nie
przebłagamy za dawne grzechy nasze!
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional