Zakończyła się nagłym wybuchem hałasu.
Jak strzelcy gdy na lisa zaciÄ…gnÄ… do lasu,
Słychać gdzieniegdzie trzask drzew, strzały, psiarni granie,
A wtem dojeżdżacz dzika ruszył niespodzianie,
Dał znak, i wrzask powstaje w strzelców i psów tłuszczy,
Jak gdyby się ozwały wszystkie drzewa puszczy,-
Tak dzieje siÄ™ z rozmowÄ…: z wolna siÄ™ pomyka,
Aż natrafi na przedmiot wielki, jak na dzika.
Dzikiem rozmów strzeleckich był ów spór zażarty
Rejenta z Asesorem o sławne ich charty.
Krótko trwał, lecz zrobili wiele w jedną chwllę,
Bo razem wyrzucili słów i obelg tyle,
Źe wyczerpnęli sporu zwyczajne trzy części,
Przycinki, gniew, wyzwanie - i szło już do pięści.
Więc ku nim z drugiej izby wszyscy się porwali
I tocząc się przeze drzwi na kształt bystrej fali,
Unieśli młodą parę stojącą na progu,
PodobnÄ… Janusowi, dwulicemu bogu.
Tadeusz z Telimeną nim na skroniach włosy
Poprawili, już groźne ucichły odgłosy,
Szmer zmieszany ze śmiechem śród ciżby się szerzył,
Nastąpił rozejm kłótni, Kwestarz ją uśmierzył:
Człowiek stary, lecz krępy i bardzo pleczysty.
Właśnie kiedy Asesor podbiegł do jurysty,
Gdy już sobie gestami grozili szermierze,
On raptem porwał obu z tyłu za kołnierze
I dwakroć uderzywszy głowy obie mocne
JednÄ… o drugÄ… jako jaja wielkanocne,
Rozkrzyżował ramiona na kształt drogoskazu
I we dwa kąty izby rzucił ich od razu;
Chwilę z rozciągnionymi stał w miejscu rękami
I "Pax, pax, pax vobiscum! krzyczał, pokój z wami!"
Zdziwiły się, zaśmiały nawet strony obie:
Przez szacunek, należny duchownej osobie,
Nie śmiano łajać mnicha; a po takiej probie
Nikt też nie miał ochoty zaczynać z nim zwadę,
Zaś kwestarz Robak, skoro uciszył gromadę,
Widać było, że wcale tryumfu nie szukał,
Ani groził kłótnikom więcej, ani fukał;