lektory on-line

Krzyżacy - Strona 44

Źe zaś to mówił człowiek, nad którego własną głową wisiał sąd i kara - przeto w całym
kościele nie było szczerszej modlitwy...
Po skończonej mszy myślał Zbyszko, że gdyby mu wolno było stanąć przed królową, upaść
przed nią na twarz i objąć jej stopy, to niechby potem nawet koniec świata nastąpił, ale
po pierwszej mszy wyszła druga, potem trzecia, a następnie pani odeszła do swoich komnat,
zwykle bowiem suszyła aż do południa i umyślnie nie brała udziału w wesołych śniadaniach,
przy których dla uciechy króla i gości występowali trefnisie i kuglarze. Natomiast przed
Zbyszkiem pojawił się stary rycerz z Długolasu i wezwał go do księżny.
- Będziesz posługiwał przy śniadaniu mnie i Danusi jako mój dworzanin - rzekła księżna -
a nuż zdarzy ci się przypodobać królowi jakowymś krotochwilnym słowem albo postępkiem,
którym serce jego sobie zjednasz. Krzyżak, jeśli cię pozna, nie będzie może się skarżył,
widząc, że przy stole królewskim mnie posługujesz.
Zbyszko ucałował tedy rękę księżny, po czym zwrócił się do Danusi i jakkolwiek przywykły
więcej do wojny i bitek niż do dworskich obyczajów, wiedział jednak widocznie, co
rycerzowi czynić przystoi, gdy rankiem zobaczy damę swych myśli - gdyż cofnął się i
przybrawszy wyraz zdumienia, zawołał, żegnając się:
- W imię Ojca i Syna, i Ducha!... A Danusia spytała, podnosząc na niego modre oczki:
- Czego się Zbyszko żegna, kiedy już po mszy?
- Bo przez tę noc tyle ci, piękna panno, gładkości przybyło, aże mi cudnie!
Lecz Mikołaj z Długolasu nie lubił, jako człowiek stary, nowotnych zagranicznych
zwyczajów rycerskich, więc wzruszył ramionami i rzekł:
- Co tam będziesz po próżnicy czas tracił i o urodzie jej prawił! Skrzat to, któren
ledwie od ziemi odrósł.
Na to Zbyszko spojrzał zaraz na niego zawzięcie:
- Warujcie się nazywać ją skrzatem - rzekł, blednąc z gniewu - i to wiedzcie, że gdyby
wam było mniej roków, zaraz bym kazał ziemię za zamkiem udeptać, i niechby przyszła wasza
albo moja śmierć!...
- Cichaj, chłystku?... dałbym ci rady jeszcze dziś?
- Cichaj? - powtórzyła księżna. - To zamiast o własnej głowie myśleć, będzie tu jeszcze
zwady szukał! Wolej bym była stateczniejszego dla Danusi poszukała rycerza. Ale to ci
powiadam, że jeśli chcesz burzyć, chybaj sobie, gdzie chcesz, bo tu takich nie trzeba...
Zbyszko zawstydził się słowami księżny i począł ją przepraszać. Pomyślał przy tym, że
jeśli pan Mikołaj z Długolasu ma doletniego syna, to tam kiedyś wyzwie go na walkę pieszą
lub konną, byle za skrzata nie darować. Tymczasem jednak postanowił zachować się na
pokojach królewskich jak trusia i nie wyzywać nikogo, chybaby tego koniecznie rycerska
cześć wymagała...
Odgłos trąb oznajmił, że śniadanie gotowe, więc księżna Anna, wziąwszy za rękę Danusię,
udała się do komnat królewskich, przed którymi stali, czekając na jej przyjście, świeccy
dygnitarze i rycerze. Księżna Ziemowitowa weszła już była pierwej, gdyż jako rodzona
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional