lektory on-line

Krzyżacy - Strona 43

pychy światowej. Próżno Jagiełło, dowiedziawszy się o odmiennym jej stanie, polecił w
uniesieniu radości, by łożnicę przyozdobiła złotogłowiem, bisiorem i klejnotami.
Odpowiedziała, że wyrzekłszy się z dawna okazałości, pamięta, iż pora złogów bywa
częstokroć porą śmierci, a więc nie wśród klejnotów, ale w cichej pokorze powinna przyjąć
łaskę, którą ją Bóg nawiedza.
Złoto i klejnoty szły tymczasem na Akademię lub na wysyłanie nowo ochrzczonej młodzieży
litewskiej do zagranicznych uniwersytetów.
Królowa zgodziła się tylko w tym zmienić zakonny pozór, iż od czasu jak nadzieja
macierzyństwa stała się zupełną pewnością, nie przysłaniała więcej twarzy, słusznie
mniemając, że nie przystoi jej od tej chwili strój pokutnicy...
Jakoż wszystkie oczy spoczęły teraz z miłością na tym cudnym obliczu, któremu ni złoto,
ni drogie kamienie nie mogły przydać ozdoby. Królowa szła z wolna od drzwi zakrystii ku
ołtarzowi, mając oczy wzniesione do góry, w jednej ręce książkę, w drugiej różaniec.
Zbyszko ujrzał liliową twarz, niebieskie źrenice, rysy po prostu anielskie, pełne
spokoju, dobroci, miłosierdzia, i serce poczęło mu bić jak młotem. Wiedział on, że z
rozkazania Bożego powinien kochać i swego króla, i swoją królową, i miłował ich po
swojemu, ale teraz serce zawrzało mu nagle miłością wielką, która powstaje nie z nakazu,
ale bucha sama przez się jak płomień, a jest zarazem i czcią największą, i pokorą, i
chęcią ofiary. Młody był i porywczy rycerz Zbyszko, więc chwyciła go zaraz chęć, by tę
miłość i wierność poddanego rycerza jakoś okazać, coś dla niej uczynić, gdzieś lecieć,
kogoś popłatać, coś zdobyć i samemu przy tym karkiem nałożyć. "Pójdę chyba z kniaziem
Witoldem - mówił sobie - bo jakże świętej Pani usłużę, skoro nie masz nigdzie blisko
wojny?" Nie przyszło mu nawet do głowy, by można inaczej usłużyć niż mieczem, rohatyną
lub toporem, ale za to gotów był sam jeden na całą potęgę Tymura Chromego uderzyć.
Chciało mu się zaraz po mszy siąść na koń i coś zacząć. Co? sam nie wiedział. Wiedział
tylko, że nie wytrzyma, że go palą ręce i pali się w nim dusza cała...
Zapomniał też znów całkiem o niebezpieczeństwie, które mu groziło. Zapomniał nawet
chwilowo i Danusi - a gdy przyszła mu ona na myśl z powodu dziecinnych śpiewów, które
nagle ozwały się w kościele, miał poczucie, że "to co innego". Danusi przyrzekł wierność,
przyrzekł trzech Niemców - i tego dotrzyma, ale przecie królowa jest ponad wszystkie
niewiasty - i gdy pomyślał, ilu by dla królowej chciał zabić - ujrzał przed sobą całe
zastępy pancerzy, hełmów, piór strusich, pawich, i czuł, że wedle chęci jeszcze by tego
było za mało...
Tymczasem nie spuszczał z niej oka, rozmyślając w wezbranym sercu, jaką by ją uczcić
modlitwą, sądził bowiem, że za królową byle jak modlić się nie można. Umiał powiedzieć:
Pater noster, qui es in coelis, sanctificetur nomen Tuum - tego bowiem wyuczył go pewien
franciszkanin w Wilnie, ale być może, że zakonnik sam więcej nie umiał, być może, że
Zbyszko reszty zapomniał, dość że całego "Ojcze nasz" wyrecytować nie mógł. Teraz jednak
począł powtarzać w kółko tych kilka słów, które w jego duszy znaczyły: "Daj naszej
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional