lektory on-line

Faraon - Strona 420

jeden kamień z ich świątyń, nie ubędzie ani jeden pierścień z ich skarbców.
Znam ja ich!... Dziś robią wielkie miny, bo jestem od nich daleko. Lecz gdy wyciągnę
śpiżową rękę, padną na twarz i - cały ten zamęt skończy się spokojem i ogólną
pomyślnością.
Królowa objęła nogi władcy i wyszła ukojona zakląwszy jednak Ramzesa, aby szanował bogów
i miał miłosierdzie nad ich sługami.
Po odejściu matki faraon wezwał Tutmozisa.
- Jutro tedy - rzekł pan - wojska moje zajmą świątynie. Zapowiedz jednak pułkownikom,
niech wiedzą, że wolą moją jest, aby święte przybytki były nie tknięte i aby nikt nie
podnosił ręki na kapłanów...
- Nawet na Mefresa i Herhora?... - spytał Tutmozis.
- Nawet na nich - odparł faraon. - Dość będą mieli kary, gdy usunięci z dzisiejszych
stanowisk osiądą przy uczonych świątyniach, ażeby modlić się tam i badać mądrość bez
przeszkód...
- Stanie się, jak rozkazuje wasza świątobliwość... Chociaż...
Ramzes podniósł w górę palec na znak, że nie chce słuchać żadnych przedstawień. A
następnie, aby zmienić temat rozmowy, rzekł z uśmiechem:
- Pamiętasz, Tutmozisie, manewry pod Pi-Bailos?... Już minęło dwa lata!... Kiedy wówczas
gniewałem się na zuchwalstwo i chciwość kapłanów, czy mogłeś pomyśleć, że tak prędko
zrobię z nimi rachunek?...
A biedna Sara... A mały synek mój... Jaki on był piękny...
Dwie łzy stoczyły się po twarzy faraona.
- Zaprawdę - mówił - gdybym nie był synem bogów, którzy są litościwi i wspaniałomyślni,
wrogowie moi przeżyliby jutro ciężkie godziny... Ile oni zadali mi upokorzeń... Ile razy
płacz zaćmiewał mi oczy z ich winy!...
ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄTY PIĄTY
Dnia dwudziestego Paofi - Memfis wyglądało jakby podczas uroczystego święta. Ustały
wszelkie zajęcia, nawet tragarze nie nosili ciężarów. Cały lud wysypał się na place i
ulice albo skupiał się dokoła świątyń. Głównie około bożnicy Ptah, która była
najwarowniejszą i gdzie zebrali się dostojnicy duchowni tudzież świeccy, pod przewództwem
Herhora i Mefresa.
W pobliżu świątyń stały wojska w luźnym szyku, aby żołnierze mogli porozumieć się z ludem.
Między pospólstwem i między wojskiem krążyli mnodzy przekupnie z koszami chleba, z
dzbanami i skórzanymi workami, w których było wino. Częstowali oni lud darmo. Gdy zaś
spytał ich kto, dlaczego nie biorą zapłaty? jedni odpowiadali, że - to jego świątobliwość
częstuje swoich poddanych, a drudzy mówili:
- Jedzcie i pijcie, prawowierni Egipcjanie, gdyż nie wiadomo, czy doczekamy jutra!...
Byli to przekupnie kapłańscy.
Agentów kręciło się mnóstwo. Jedni głośno dowodzili słuchaczom, że kapłani buntują się
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional