Kruszyć kopie, miecze ścierać,
Dla niej tylko żyć, umierać!
PAPKIN
Z tego stroju i z tej broni
Marsowego znać piastuna,
Co w rycerskiej zbiegł pogoni
Od bieguna do bieguna.
Oby moja Artemiza,
Światu groźne to żelazo,
Krwią jak gąbka napęczniałe,
Przemówiło choć tą razą
Wam na wiarę, mnie na chwałę -
z coraz większym zapałem
Gdzie na skale gród kamienny,
Gdzie działami mur brzemienny,
Gdzie bagnetów ostre wały,
Gdzie sklepienie z dzid i szabli -
Tam był Papkin - lew zuchwały!
Strzelec boski! - rębacz diabli!
Jęk, szczęk, krzyk, ryk, śmierć dokoła -
Tu bezbronny pardon woła,
Tu dziewica ręce łamie,
Matka płacze, dziecię kwili,
Ale spada moje ramiÄ™:
Ci, co żywi, już nie żyli.
Klara parska śmiechem.
przebacz zapał zgrozo-krwawy
Rycerskiego uniesienia,
Ale widzisz: dość mam sławy,
Brak mi tylko pozwolenia,
Bym w fortunnych stanął rzędzie,
Których celem Klara będzie.
KLARA
Więc zezwalam.
PAPKIN
klękając
Przyjmij śluby...
KLARA
Hola! Teraz lata próby,