było, gdyby chłopi całe noce patrzyli w gwiazdy, żołnierze robili rachunki, a dostojnicy
i faraon, zamiast rządzić, wyrzucali kamienie za pomocą gotującej się wody? Zanim księżyc
raz obszedłby ziemię, wszyscy musieliby pomrzeć z głodu... Źadne też koło ani kociołek
nie obroniłby kraju przed napadem barbarzyńców ani wymierzyłby sprawiedliwości
pokrzywdzonym.
Więc - zakończył Pentuer - chociaż mądrość jest jak słońce, krew i oddech, nie możemy
jednak wszyscy być mędrcami.
Na te słowa Menes już nic nie odpowiedział.
Kilka dni przepędził Pentuer w świątyni boskiej Nut, lubując się już to widokiem
piaszczystego morza, już to żyznej doliny Nilu. Razem z Menesem przypatrywał się
gwiazdom, oglądał koło do czerpania wody, czasami chodził w stronę piramid. Podziwiał
ubóstwo i geniusz swego nauczyciela, lecz w duchu mówił:
"Menes jest niezawodnie bogiem wcielonym w człowieczą postać i dlatego nie dba o życie
ziemskie. Jego zaś koło do czerpania wody nie przyjmie się w Egipcie, bo naprzód brak nam
drzewa, a po wtóre do poruszania takich kół trzeba by mieć ze sto tysięcy wołów. A gdzie
dla nich pasza, choćby w Górnym Egipcie?..."
ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄTY PIERWSZY
Przez ten czas, kiedy Pentuer objeżdżał państwo wybierając delegatów, Ramzes XIII
mieszkał w Tebach i żenił swego ulubieńca Tutmozisa.
Przede wszystkim władca dwu światów, otoczony wspaniałym orszakiem, pojechał na złocistym
wozie do pałacu najdostojniejszego Antefa, nomarchy Teb. Magnat wybiegł naprzeciw pana aż
przed bramę i, zdjąwszy z nóg kosztowne sandały, na klęczkach pomógł Ramzesowi wysiąść.
W zamian za ten hołd faraon podał mu do ucałowania rękę i oświadczył, że od tej pory
Antef staje się jego przyjacielem i ma prawo wchodzić w obuwiu nawet do sali tronowej.
Gdy zaś znaleźli się w ogromnej komnacie pałacu Antefa, pan wobec całego orszaku odezwał
się:
- Wiem, dostojny Antefie, że jak czcigodni przodkowie twoi mieszkają w najpiękniejszych
grobach, tak ty, potomek ich, jesteś najprzedniejszym między nomarchami Egiptu. Tobie zaś
zapewne wiadomo, że na moim dworze i w wojsku, jak również w moim królewskim sercu,
pierwsze miejsce zajmuje ulubieniec mój i dowódca gwardii - Tutmozis.
Według zdania mędrców: źle czyni bogacz, który najdroższego klejnotu nie osadza w
najpiękniejszy pierścień. A że twój ród, Antefie, jest mi najdroższy, a Tutmozis
najmilszy, więc umyśliłem - połączyć was ze sobą. Co łatwo może się stać, jeżeli córka
twoja, piękna i mądra Hebron, przyjmie za małżonka Tutmozisa.
Na co dostojny Antef odparł:
- Wasza świątobliwość, władco żywego i zachodniego świata! Jak cały Egipt i wszystko, co
w nim jest, należy do ciebie, tak ten dom i wszyscy jego mieszkańcy są twoją własnością.
Skoro zaś pragniesz w swym sercu, aby moja córka, Hebron, została żoną ulubieńca twego,
Tutmozisa, więc niech tak będzie...