tych dalekich brzegów, kędy dobijają fenickie statki...
Na rozkaz księcia podniósł się i mówił z gwałtowną gestykulacją:
- Kiedy dostojny Tutmozis wysiadł przed moją lepianką (lepianką jest mój dom wobec
twoich pałaców, erpatre!), taki bił blask z jego twarzy, że zaraz krzyknąłem do żony: -
Tamaro, dostojny Tutmozis nie od siebie przychodzi, ale od kogoś wyższego niż on sam, jak
Liban jest wyższym od nadmorskich piasków... A żona pyta się:
- Skąd wiesz, panie mój, że dostojny Tutmozis nie przychodzi od siebie?... - Stąd, że nie
mógł przyjść z pieniędzmi, bo ich nie ma, i nie przyszedł po pieniądze, bo ja ich nie
mam... - W tej chwili ukłoniliśmy się oboje dostojnemu Tutmozisowi. A gdy nam
opowiedział, że to ty, najdostojniejszy panie, chcesz piętnastu talentów od swego
niewolnika, ja zapytałem żony: - Tamaro, czy źle nauczyło mnie moje serce? - Dagonie,
jesteś tak mądry, że powinieneś być doradcą następcy tronu... - odpowiedziała moja żona.
Ramzes kipiał z niecierpliwości, ale słuchał bankiera. On, który burzył się wobec własnej
matki i faraona!
- Kiedyśmy - prawił Fenicjanin - zastanowili się i zrozumieli, że ty, panie, chcesz moich
usług, taka w nasz dom wstąpiła radość, że kazałem dać służbie dziesięć dzbanów piwa, a
moja żona, Tamar, kazała, ażebym ja jej kupił nowe zausznice. Wesele moje tak się
wzmogło, że kiedym tu jechał, nie pozwoliłem oślarzowi bić osłów. A kiedy niegodne moje
stopy dotknęły waszej posadzki, książę, wydobyłem złoty pierścień ( większy niż ten,
który dostojny Herhor dał Eunanie!) i podarowałem ten złoty pierścień waszemu
niewolnikowi, który mi nalał wody na ręce. Za pozwoleniem waszej dostojności, skąd
pochodzi ten dzban srebrny, z którego poleli mi ręce?...
- Sprzedał mi go Azariasz, syn Gabera, za dwa talenty.
- Źyd?... Wasza dostojność z Źydami handluje?... A co na to powiedzą bogowie?...
- Azariasz jest kupcem jak wy - odparł następca.
Usłyszawszy to Dagon oburącz schwycił się za głowę, zaczął pluć i jęczyć:
- O Baal Tammuz!... o Baaleth!... o Astoreth!... Azariasz, syn Gabera, Źyd, ma być takim
kupcem jak ja!... O nogi moje, po coście mnie tu przyniosły?... O serce, za co cierpisz
taki ból i naigrawanie?... Najdostojniejszy książę - krzyczał Fenicjanin - zbij mnie,
utnij mi rękę, jeżeli będę fałszował złoto, ale nie mów, że Źyd może być kupcem. Prędzej
upadnie Tyr, prędzej miejsce Sydonu zajmie piasek, aniżeli Źyd zostanie kupcem. Oni mogą
doić swoje chude kozy albo pod egipskim batem mięszać glinę ze słomą, ale nigdy
handlować. Tfu!... tfu!... nieczysty naród niewolników!... Rabuśniki, złodzieje.
W księciu, nie wiadomo dlaczego, gniew zawrzał, lecz i wnet uspokoił się, co wydało się
dziwnym samemu Ramzesowi, który dotychczas wobec nikogo nie uważał za potrzebne hamować
siÄ™.
- A więc - odezwał się nagle następca - czy pożyczysz mi, zacny Dagonie, piętnaście
talentów?
- O Astoreth!... piętnaście talentów?... To jest tak wielki ciężar, że ja musiałbym