- Ja, i zaraz powiem, dlaczego przeszedłem do służby Seta. Wyprawiono mnie na półwysep
Synai, aby tam wybudować małą kaplicę dla górników. Budowa ciągnęła się sześć lat, ja zaś
mając dużo wolnego czasu włóczyłem się między górami i zwiedzałem tamtejsze pieczary.
Czego ja tam nie widziałem... Korytarze długie na kilka godzin; ciasne wejścia, przez
które trzeba było pełzać na brzuchu; izby tak ogromne, że w każdej zmieściłaby się
świątynia. Oglądałem podziemne rzeki i jeziora, gmachy z kryształów, jaskinie zupełnie
ciemne, w których nie było widać własnej ręki, albo znowu tak widne, jakby w nich
świeciło drugie słońce...
Ile razy zbłąkałem się w niezliczonych przejściach, ile razy zgasła mi pochodnia, ile
razy stoczyłem się w niewidzialną przepaść!... Bywało, żem po kilka dni spędzał w
podziemiach karmiąc się prażonym jęczmieniem, liżąc wilgoć z mokrych skał, niepewny, czy
wrócę na świat.
Za to nabrałem doświadczenia, wzrok zaostrzył mi się i nawet polubiłem te piekielne
krainy. A dziś, gdy pomyślę o dziecinnych skrytkach Labiryntu, śmiać mi się chce...
Gmachy ludzkie sÄ… kretowiskami wobec niezmiernych budowli wzniesionych przez ciche i
niewidzialne duchy ziemi.
Raz jednak spotkałem rzecz straszną, która wpłynęła na zmianę mego stanowiska.
Na zachód od kopalni Synai leży węzeł wąwozów i gór, wśród których często odzywają się
podziemne grzmoty, ziemia drży, a niekiedy widać płomienie. Zaciekawiony wybrałem się tam
na czas dłuższy, szukałem i dzięki niepozornej szczelinie odkryłem cały łańcuch
olbrzymich pieczar, pod których sklepieniami mogłaby pomieścić się największa piramida.
Kiedy się tam błąkałem, doleciał mnie bardzo silny zapach zgnilizny, tak przykry, że
chciałem uciec. Przemógłszy się jednak wszedłem do pieczary, skąd pochodził, i
zobaczyłem...
Racz wyobrazić sobie, panie, człowieka, który ma nogi i ręce o połowę krótsze niż my, ale
grube, niezgrabne i zakończone pazurami. Dodaj temu kształtowi szeroki, z boków
spłaszczony ogon, na wierzchu powycinany jak grzebień koguci; dodaj bardzo długą szyję, a
na niej - psią głowę. Nareszcie ubierz tego potwora w zbroję pokrytą na grzbiecie
zagiętymi kolcami...
Teraz pomyśl, że figura ta stoi na nogach, rękoma i piersiami oparta o skałę...
- Coś bardzo brzydkiego - wtrącił faraon. - Zaraz bym to zabił...
- To nie było brzydkie - mówił kapłan wstrząsając się. - Bo pomyśl, panie, że ten potwór
był wysoki jak obelisk...
Ramzes XIII zrobił gest niezadowolenia.
- Samentu - rzekł - zdaje mi się, żeś twoje pieczary zwiedzał we śnie...
- Przysięgam ci, panie, na życie moich dzieci -zawołał kapłan - że mówię prawdę!.. Tak
jest, ten potwór w skórze gada, okryty kolczastą zbroją, gdyby leżał na ziemi, miałby
wraz z ogonem z pięćdziesiąt kroków długości... Pomimo trwogi i odrazy, kilkakrotnie
wracałem do jego jaskini i obejrzałem go jak najuważniej...