lektory on-line

Krzyżacy - Strona 354

pachołkom. Podczas posiłku de Lorche dowiedział się z nie mniejszym zdumieniem, że
Zbyszko mimo listów nie odzyskał Danusi i że komturowie zaprzeczyli ważności glejtom z
powodu wybuchu wojny.
- To teraz rozumiem, dlaczegoś tu jest - rzekł do Zbyszka -i dziękuję Bogu, że ci mnie
jeńcem oddał, bo tak myślę, że za mnie oddadzą ci zakonni rycerze, kogo zechcesz, gdyż
inaczej wielki byłby krzyk na Zachodzie, albowiem z możnego rodu pochodzę...
Tu uderzył się nagle dłonią w myckę i zawołał:
- Na wszystkie relikwie z Akwizgranu! Toż na czele posiłków, które nadciągały do
Gotteswerder, stali Arnold von Baden i stary Zygfryd von Lowe. Wiemy to z listów, które
do zamku przyszły. Zali ich nie wzięto w niewolę?
- Nie! - rzekł, zrywając się, Zbyszko. - Nikogo ze znaczniejszych! ale prze Bóg! wielką
mi nowinę powiadasz. Prze Bóg! są inni jeńce, od których dowiem się, nim ich powieszą,
czyli nie było jakiej niewiasty przy Zygfrydzie.
I począł wołać na pachołków, aby świecili mu łuczywem, i biegł w stronę, gdzie byli
pobrani przez Skirwoiłłę jeńce. De Lorche, Maćko i Czech biegli z nim razem.
- Słuchaj! - mówił mu po drodze Geldryjczyk. - Puścisz mnie na słowo i sam w całych
Prusiech będę jej szukał, a gdy ją znajdę, wrócę do ciebie i wówczas mnie na nią
wymienisz.
- Jeżeli żywa! jeżeli żywa! - odrzekł Zbyszko. Ale tymczasem pobiegli do ławy
Skirwoiłłowych jeńców. Jedni z nich leżeli na wznak, drudzy stali przy pniach, okrutnie
przykrępowani do nich łykiem. Łuczywo jasno oświecało głowę Zbyszka, więc wszystkie oczy
nieszczęśników zwróciły się ku niemu.
Wtem z głębi zawołał jakiś donośny, pełen przerażenia głos:
- Panie mój i obrońco, ratuj mnie!
Zbyszko porwał z rąk pachołka parę płonących szczepek, skoczył z nimi do drzewa, spod
którego dochodził głos, i podniósłszy je w górę, zawołał:
- Sanderus!
- Sanderus! - powtórzył ze zdumieniem Czech.
A ów, nie mogąc poruszyć skrępowanymi rękoma, wyciągnął szyję i jął znowu wołać :
- Miłosierdzia!... wiem, gdzie jest córka Juranda!... ratujcie mnie!
Rozdział XXI
Pachołkowie rozwiązali go zaraz, lecz on, mając członki zdrętwiałe, upadł na ziemię, a
gdy go podniesiono, począł mdleć raz po razu, gdyż był i srodze poturbowan. Próżno z
rozkazu Zbyszka zawiedziono go przed ognisko, dano jeść i pić, natarto sadłem, a
następnie okryto ciepło skórami;
Sanderus nie mógł przyjść do siebie, a następnie zapadł w sen tak głęboki, że zaledwie na
drugi dzień w południe zdołał go Czech rozbudzić.
Zbyszko, którego niecierpliwość paliła jak ogień, przyszedł do niego natychmiast. Z
początku nie mógł się jednak niczego dowiedzieć, albowiem czy to ze strachu po strasznych
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional