- Majątek całej Fenicji jest na twoje rozkazy! -powtarzał głęboko wzruszony Hiram. -
Dokonasz, panie, dzieła, które będzie ogłaszało imię twoje, dopóki nie zagaśnie słońce...
Faraon uścisnął jego siwą głowę i kazał mu usiąść.
- A więc jesteśmy sprzymierzeńcami - rzekł po chwili pan - i mam nadzieję, że wyniknie
stąd pomyślność dla Egiptu i dla Fenicji...
- Dla całego świata! - wtrącił Hiram.
- Powiedz mi jednak, książę, skąd masz taką ufność we mnie?...
- Znam szlachetny charakter waszej świątobliwości. Gdybyś, władco, nie był faraonem, po
kilku latach zostałbyś najznakomitszym kupcem fenickim i naczelnikiem naszej rady...
- Przypuśćmy - odparł Ramzes. - Ależ ja, aby dotrzymać wam obietnic, muszę pierwej
zgnieść kapłanów. Jest to walka, a skutek walki niepewny...
Hiram uśmiechnął się.
- Panie - rzekł - gdybyśmy byli tak nikczemni, żebyśmy cię opuścili dzisiaj, kiedy twój
skarb jest pusty, a nieprzyjaciele hardzi, przegrałbyś walkę. Bo człowiek pozbawiony
środków łatwo traci odwagę, a od ubogiego króla odwraca się jego armia i poddani, i
dygnitarze...
Ale jeżeli ty, panie, masz nasze złoto i naszych agentów, a swoje wojsko i jenerałów, to
z kapłanami tyle będziesz miał kłopotu, ile słoń ze skorpionem. Ledwie postawisz nogę na
nich, i już będą rozmiażdżeni... Wreszcie to nie moja rzecz. W ogrodzie czeka arcykapłan
Samentu, któremu wasza świątobliwość kazałeś przyjść. Ja się usuwam; teraz jego pora...
Ale od dostarczenia pieniędzy to ja się nie usuwam i do wysokości trzydziestu tysięcy
talentów niech wasza świątobliwość rozkazuje...
Hiram znowu upadł na twarz i wyszedł obiecując, że natychmiast przyszle Samentu.
W pół godziny zjawił się arcykapłan. Nie golił on rudej brody i kudłatych włosów, jak
przystało na czciciela Seta; twarz miał surową, ale oczy pełne mądrości. Ukłonił się bez
zbytniej pokory i spokojnie wytrzymał sięgające do głębi duszy spojrzenie faraona.
- Siądź - rzekł pan.
Arcykapłan usiadł na posadzce.
- Podobasz mi się - mówił Ramzes. - Masz postawę i fizjognomię Hyksosa, a oni są
najwaleczniejszymi żołnierzami mojej armii.
Potem nagle zapytał:
- Ty powiedziałeś Hiramowi o traktacie naszych kapłanów z Asyryjczykami?...
- Ja - odparł Samentu nie spuszczając oka.
- Byłeś uczestnikiem tej niegodziwości?
- Nie. Podsłuchałem tą umowę... W świątyniach, jak w pałacach waszej świątobliwości, mury
są podziurawione kanałami, za pośrednictwem których nawet ze szczytu pylonów można
słyszeć: co mówi się w podziemiach...
- A z podziemiów można przemawiać do osób mieszkających w górnych komnatach?... - wtrącił
faraon.