- Ja po sprawiedliwości... A co do pomocy, chcieli moi pomagać, jeno niezręcznie im było,
bo w tumulcie nie wiedzieli, kogo bić, kogo oszczędzić, i samym się przez to dostało. Źem
z duszą i łubami uszedł, to jeno przez pana Kmicica wyrozumiałość, bo posłuchajcie,
waszmościowie, jak co się przytrafiło.
Tu Rzędzian począł opisywać szczegółowo bitkę w ?Pokrzyku", niczego nie opuścił, a gdy
wreszcie powiedział i to, co mu Kmicic powiedzieć rozkazał, zdumieli się okrutnie
towarzysze.
- Onże sam to mówił? - pytał Zagłoba.
- Sam - odrzekł Rzędzian.
- ?Ja (powiada) panu Wołodyjowskiemu ani konfederatom nie wróg, choć inaczej myślą.
Później to się pokaże, a tymczasem niech się kupy, na miły Bóg, trzymają, bo ich wojewoda
wileński jako raki ze saka wybierze."
- I powiedział, że wojewoda już w pochodzie? - pytał Jan Skrzetuski.
- Mówił jeno, że tylko na posiłki szwedzkie czeka i że zaraz na Podlasie ruszy.
- Co waćpanowie o tym wszystkim myślicie? - pytał Wołodyjowski spoglądając na towarzyszów.
- Zadziwiająca rzecz! - odpowiedział Zagłoba. - Albo ten człowiek Radziwiłła zdradza,
albo nam jakąś zasadzkę gotuje. Ale jaką? Radzi się kupy trzymać, co może za szkoda stąd
dla nas wyniknąć?
- Źe głodem zniszczejem - odrzekł Wołodyjowski. - Właśnie mam wiadomość, że i Źeromski, i
Kotowski, i Lipnicki mają rozdzielić chorągwie po kilkadziesiąt koni i po całym
województwie rozłożyć, bo w kupie nie mogą się wyżywić.
- A jeśli Radziwiłł istotnie nadejdzie? - pytał Stanisław Skrzetuski -to kto mu się
wówczas oprze?
Nikt nie umiał odpowiedzieć na to pytanie, bo rzeczywiście było jasnym jak słońce, że
gdyby hetman wielki litewski nadciągnął i zastał siły konfederackie rozproszone, tedyby
poznosił je z największą łatwością.
- Zadziwiająca rzecz! - powtórzył Zagłoba.
I po chwili milczenia mówił dalej:
- Wszelako Kmicic okazał już, że nam szczerze życzliwy. Pomyślałbym, że może Radziwiłła
porzucił... Ale w takim razie nie przemykałby się w przebraniu, i to dokąd? - do Szwedów?
Tu zwrócił się do Rzędziana:
- Wszakże ci mówił, że na Warszawę jedzie?
- Tak jest! - rzekł Rzędzian.
- No, to tam już moc szwedzka.
- Ba! Już o tej godzinie musiał Szwedów napotkać, jeżeli całą noc jechał -odpowiedział
Rzędzian.
- Widzieliście kiedy takiego człowieka? - pytał Zagłoba poglądając na towarzyszów.
- Źe w nim jest zło z dobrym pomięszane jak plewy z ziarnem, to pewna - rzekł Jan
Skrzetuski - ale żeby w tej radzie, jaką nam teraz daje, była jakowa zdrada, temu wprost