lektory on-line

Krzyżacy - Strona 321

- Bóg wam dopomóż, rycerzu Jurandzie! - rzekła. - To my -my, cośmy was tu z Prus
przywieźli.
A jemu na dźwięk jej młodego głosu pojaśniała twarz. Widocznie też przypomniał sobie
jeszcze dokładniej wszystko, co zaszło na szczycieńskim gościńcu, bo począł dziękować,
kiwając głową i kładąc kilkakrotnie dłoń na sercu. Ona zaś jęła mu opowiadać, jak go
spotkali i jak poznał go Czech Hlawa, który jest giermkiem rycerza Zbyszka, i jak
wreszcie przywieźli go do Spychowa. Powiedziała też i o sobie, że nosi wraz z towarzyszem
miecz i hełm z tarczą za rycerzem Maćkiem z Bogdańca, Zbyszkowym stryjcem, który z
Bogdańca na poszukiwanie bratanka wyruszył, a teraz do Szczytna pojechał i za trzy albo
cztery dni powróci znów do Spychowa.
Na wzmiankę o Szczytnie Jurand nie wpadł wprawdzie w takie uniesienie jak pierwszym razem
na gościńcu, ale wielki niepokój odbił się na jego twarzy. Jagienka jednak zapewniła go,
że rycerz Maćko był równie chytry jak mężny i że nikomu nie da się na hak przywieść, a
prócz tego posiada listy od Lichtensteina, z którymi wszędy bezpiecznie może jechać.
Słowa te uspokoiły go znacznie; znać też było, że chciał i o wiele innych rzeczy zapytać,
nie mogąc zaś tego uczynić, cierpiał w duszy, co wnet spostrzegłszy, bystra dziewczyna
rzekła:
- Jak częściej będziem ze sobą gwarzyć, to się wszystkiego dogadamy.
Na to on znów uśmiechnął się, wyciągnął ku niej dłoń i złożywszy ją omackiem na jej
głowie, trzymał przez długą chwilę, jakby ją błogosławiąc. Wiele jej też istotnie
zawdzięczał, ale prócz tego przypadła mu widocznie do serca ta młodość i to jej
szczebiotanie przypominające świegot ptasi.
Jakoż od tej pory, gdy się nie modlił - co prawie po całych dniach czynił - lub gdy nie
pogrążon był we śnie, szukał jej koło siebie, a gdy jej nie było, tęsknił do jej głosu i
wszelkimi sposobami starał się dać poznać księdzu Kalebowi i Tolimie, że tego wdzięcznego
pachołka chce mieć przy sobie blisko.
Ona zaś przychodziła, gdyż poczciwe jej serce litowało się nad nim szczerze, a prócz tego
prędzej jej schodził przy nim czas oczekiwania na Maćka, którego pobyt w Szczytnie
przedłużał się jakoś dziwnie.
Miał wrócić za trzy dni, tymczasem upłynął czwarty i piąty. Szóstego pod wieczór
zaniepokojona dziewczyna miała już prosić Tolimy, by wysłał ludzi na zwiady, gdy nagle ze
strażniczego dębu dano znać, że jacyś jeźdźcy zbliżają się do Spychowa.
Po chwili zadudniły rzeczywiście kopyta na zwodzonym moście i na dziedziniec wjechał
giermek Hlawa z drugim pocztowym pachołkiem. Jagienka, która już poprzednio zeszła z
górnej izby i czekała na podwórzu, podskoczyła ku niemu, nim zdołał zsiąść z konia.
- Gdzie Maćko? - zapytała z bijącym trwogą sercem.
- Pojechał do kniazia Witolda, a wam kazał tu ostać -odpowiedział giermek.
Rozdział XIII
Jagienka, dowiedziawszy się, iż ma pozostać z rozkazu Maćka w Spychowie, przez chwilę ze
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional