lektory on-line

Krzyżacy - Strona 305

waszemu stać nie mogło, który przecie miał pewnikiem i listy od księcia Janusza. Chyba że
tam jakiego rycerza pozwał i poległ, bo w Malborgu siła zawsze najsławniejszych rycerzy
ze wszystkich stron świata przebywa.
- Ej, nie bardzo już się tam tego boję - rzekł stary rycerz. -Byle go do podziemia nie
zamknęli, byle zdradą nie ubili i byle jakoweś żelaziwo miał w garści - to nie bardzo się
boję. Raz tylko znalazł się od niego tęższy, któren go w szrankach rozciągnął, a to
właśnie książę mazowiecki Henryk, ten, co był tu biskupem i co się w gładkiej Ryngalle
rozmiłował. Ale Zbyszko zgoła był wówczas pacholęciem. Przy tym jednego byłby on tylko
jako amen w pacierzu pozwał, tego, któremu i ja ślubowałem, a któren tu jest.
To rzekłszy, pokazał oczyma na Lichtensteina, który z wojewodą płockim rozmawiał.
Lecz księżna zmarszczyła brwi i rzekła surowym, oschłym głosem, którym zawsze mówiła, gdy
gniew poczynał ją chwytać:
- Ślubowaliście mu czy nie ślubowali, a to pamiętajcie, że on u nas w gościnie; kto
naszym gościem chce być, powinien obyczajności przestrzegać.
- Wiem, miłościwa pani - odrzekł Maćko. - Toćżem już okręcił pas i do niegom szedł, alem
się pohamował, pomyślawszy, że może posłuje.
- Bo i posłuje. A człek jest między swymi znaczny, na którego radach sam mistrz siła
polega i nie byle czego mu odmówi. Bóg to może zdarzył, że go w Malborgu podczas bytności
waszego bratanka nie było, ile że Lichtensteina, choć z zacnego rodu idzie, powiadają
zawziętym i mściwym. Poznałże was?
- Nie bardzo mógł poznać, bo mię mało widział. Na drodze tynieckiej byliśmy w hełmach, a
potem raz tylko byłem u niego w Zbyszkowej sprawie, ale wieczorem, gdyż było pilno, i raz
widzieliśmy się w sądzie. Zmieniłem się na gębie od tego czasu i broda znacznie mi
posędzielała. Uważałem też teraz, że patrzył na mnie, ale widać jeno dlatego, że
przydłużej z miłościwą panią rozmawiam, gdyż potem oczy całkiem spokojnie w inną stronę
obrócił. Zbyszka toby był poznał - ale mnie zabaczył, a o moim ślubowaniu może i nie
słyszał, mając o lepszych do myślenia.
- Jak to o lepszych?
- Bo jemu pono ślubowali i Zawisza z Garbowa, i Powała z Taczewa, i Marcin z Wrocimowic,
i Paszko Złodziej, i Lis z Targowiska. Każdy z nich, miłościwa pani, i dziesięciu takim
by poradził, a cóż dopiero, że ich kupa! Lepiej jemu się było nie rodzić, niżeli jeden
takowy miecz mieć nad głową. A ja nie tylko mu o ślubowaniu nie wspomnę, ale jeszcze w
pouchwałość się wejść z nim postaram.
- Czemu zaÅ› tak?
A twarz Maćka stała się naraz chytra, do głowy starego lisa podobna.
- Źeby mi jakowe pismo dał, za którym mógłbym przezpiecznie po krajach krzyżackich
jeździć i Zbyszkowi w razie potrzeby dać poratowanie.
- Zali to godne czci rycerskiej? - zapytała z uśmiechem księżna.
- Godne - odrzekł stanowczym głosem Maćko. - Gdybym na ten przykład w bitwie z tyłu na
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional