lektory on-line

Chłopi - Władysław Reymont - Strona 299

Jaże oczy mu rozbłysły, a na twarz wystąpiły kolory, gdy zaczął rozpowiadać, czytając raz jeszcze te miejsca, kaj było o polach i lasach, ale mu przerwała:
— Przeciek i dziecko wie, co w borach rosną drzewa, w rzekach jest woda i sieją na polach, to po co ta drukować o tym wszyćkim?…
Jasio aż się cofnął ze zdumienia.
— Mnie to się jeno spodobają takie historie o królach, o smokach albo i o strachach, co to jak się o nich słucha, to jaże mrówki człowieka obłażą i jakby zarzewia nasuł do piersi. Jak Rocho nieraz powiedają takie historie, to bym go słuchała dzień i noc. A czy pan Jasio ma o tym książki?
— A któż by czytał takie bajdy! — buchnął wzgardliwie, głęboko zgorszony.
— Bajdy! Hale, przeciek Rocho czytał o tym i z drukowanego.
— Głupstwa wam czytał i same cygaństwa!
— Jakże, to by se ino la cygaństwa umyślali takie cudeńka?…
— A tak, wszystko bajki a zmyślenia.
— To nieprawda i o południcach, i o smokach? — pytała coraz żałośniej.
— Nieprawda, mówię wam przecież! — odpowiadał zniecierpliwiony.
— To i o tym też nieprawda, jak to Pan Jezus wędrował ze świętym Piotrem, co?…
Nie zdążył odrzec, bo nagle jakby wyrosła spod ziemi Kozłowa i stając przy nich patrzała naśmiechliwymi ślepiami.
— A to pana Jasia szukają po całej wsi — rzekła słodziuśko.
— Cóż się tam stało?
— Jaże trzy bryki ziandarów przyjechało na plebanię.
Zerwał się niespokojnie i poleciał prawie w dyrdy.
Jagusia też poszła ku wsi, ale dziwnie czegoś markotna.
— Pewnikiem przerwałam waju pacierze, co? — syknęła Kozłowa idąc pobok.
— Zaśby ta pacierze! Czytał mi z książki takie historie, ułożone do wiersza.
— Cie… a ja miarkowałam całkiem co drugiego. Organiścina pchnęła me go szukać… lecę w tę stronę, rozglądam się… pusto… tknęło me cosik, bych zajrzeć pod gruszkę… patrzę… siedzą se jakieś turkaweczki… gaworzą… Juści, miejsce sposobne… z dala od ludzkich oczów… juści…
— Żeby wam ten paskudny ozór pokręciło — buchnęła wyrywając się naprzód.
— I będzie cie miał kto rozgrzeszyć! — krzyknęła za nią urągliwie.
Jagusia zaraz na wstępie pomiarkowała, że na wsi dzieje się cosik ważnego, psy jakoś zajadlej naszczekiwały w obejściach, dzieci kryty się po sadach wyzierając jeno zza drzew i płotów, ludzie już ściągali z pól, chociaż słońce było jeszcze wysoko, gdzieś znów zbierały się rajcujące cicho kobiety, a na wszystkich twarzach widniał srogi niepokój i wszystkie oczy pełne były lęku i oczekiwań.
— Co się to wyrabia? — spytała Balcerkówny, wyglądającej zza węgła.
— Nie wiem, toć pono wojsko idzie od boru.
— Jezus, Maria! wojsko! — nogi się pod nią ugięły ze strachu.
— A Kłębiak co ino mówił, że kozaki ciągną od Woli — dorzuciła lecąca kajś Pryczkówna.
Jagusia przyśpieszyła kroku, w niemałej już trwodze dopadając chałupy, matka siedziała w progu z kądzielą, a przy niej parę rozgadanych kobiet.
— Widziałam jak was, siedzą w ganku, a starsze u proboszcza na pokojach.
— A po wójta posłali Michała organistów.
— Po wójta! Moiściewy, to nie przelewki. Ho, ho, wyjdą z tego historie, wyjdą…
— A może jeno przyjechały ściągać podatki.
— Hale, to by jaże w tyla narodu przyjeżdżały, co? Musi być co drugiego.
— Pewnie, ale nic dobrego z tego nie wyjdzie, obaczycie, spomnicie moje słowa.
— To ja wam rzeknę, po co przyjechały — zaczęła Jagustynka przystępując do nich.
Zbiły się w kupę i kiej gęsi powyciągały szyje nasłuchując z chciwością.
— A to będą was zapisywały do wojska — zaśmiała się skrzekliwie, ale żadna nie zawtórzyła, tylko Dominikowa rzekła z przekąsem:
— Cięgiem się was trzymają psie figle.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional