lektory on-line

Chłopi - Władysław Reymont - Strona 290

— Cicho tam! cicho! słuchać! — spokoili sołtysi.
A nim się do cna przyciszyło, rozległ się jego głos rozkazujący:
— Szkoła być musi, rozumiecie! Słuchać i robić, co wam każą!
Srogo przemówił, jeno co się nie ulękli, a Kłąb chlasnął na odlew:
— Nie przykazujem nikomu chodzić na łbie, to niechże i nama pozwolą się ruchać, jak komu wyrosły kulasy.
— Zawrzyjcie gębę! Cicho, psiekrwie! — klął wójt, na darmo dzwoniąc.
— Co rzekłem, to przywtórzę, że w naszej szkole muszą się uczyć po naszemu.
— Karpienko! Iwanow! — ryknął na strażników, stojących w pośrodku ciżby, ale chłopi w mig ich ścisnęli między sobą, a ktosik im szepnął:
— Niech jeno któren tknie kogo… nas tu ze trzystu… miarkujcie…
I wraz się rozstąpili czyniąc wolne przejście, a tłocząc się za nimi przed naczelnika z głuchą, rozjuszoną wrzawą, przysapując jeno, a klnąc i wytrząchając pięściami, zaś raz po raz ktoś wyrywał się z kupy z ozorem:
— Każde stworzenie ma swój głos, a jeno nam przykazują mieć cudzy.
— I cięgiem przykazy, a ty, chłopie, słuchaj, płać i czapką ziemię zamiataj.
— Pokrótce to bez pozwoleństwa nie puszczą i za stodołę.
— Kiej takie wielmożne, to niech przykażą świniom, bych zaśpiewały kiej skowronki! — huknął Antek, zatrzęsły się śmiechy, a on wołał rozjuszony:
— Abo niech im gęś zaryczy. Jak to zrobią, to uchwalim szkołę.
— Każą podatki, płacim; każą rekruta, dajem, ale wara od…
— Cichocie, Kłębie. Sam Najjaśniejszy Cysarz nadał ustawę i tam stoi kiej wół, co szkoły i sądy mają być po polsku! Tak przykazał sam Cysarz, to jego słuchać będziem! — wrzeszczał Antek.
— Ty kto takoj? — spytał naczelnik wpierając w niego oczy.
Zadrżał, ale rzekł śmiało wskazując papiery, leżące na stole:
— Tam stoi napisane. Nie sroka me zgubiła — dodał zuchwale.
Naczelnik pogadał cosik z pisarzem, a ten pokrótce ogłosił: jako Antoni Boryna, pozostający pod śledztwem karnym, nie ma prawa brać udziału w zebraniu gminnym.
Antek poczerwieniał z gniewu, lecz nim się zebrał na słowo, naczelnik wrzasnął:
— Poszoł won! — i wskazał go oczami strażnikom.
— Nie uchwalajta, chłopcy! prawo za nami! nie bójta się niczego! — krzyknął zuchwale Antek.
I odszedł wolno ku wsi, spozierając na strażników kiej wilk na kondle, że ostawali coraz dalej.
Ale w gromadzie zagotowało się z nagła kieby w tym kotle, wszyscy naraz zaczęli prawić, krzyczeć i sprzeczać się zajadle, że już nie dosłyszał nikogo, a jeno pojedyncze słowa klątw, pogróz i przekpiwań latały nad głowami kiej kamienie. Jakby ich zły opętał, tak się wydzierali zapalczywie, a nikto nie poredził wyrozumieć, skąd to przyszło i laczego?
Spierali się o szkołę, o Antka, o wczorajszy deszcz, kto zeszłoroczne szkody przypominał sąsiadowi, kto folgę jeno dawał wątrobie, kto zaś la samego sprzeciwu się kłyźnił, że powstał taki męt, taki wrzask i zamieszanie, co się już widziało, jako leda chwila wezmą się za łby i orzydla. Próbował spokoić Grzela, próbowali drugie, nie przemogli jednak opętania. Wójt dzwonił, jaże mu drętwiały kulasy, przywołując do porządku, i takoż na darmo. Kiej te rozjuszone indory skakały sobie do oczów, ślepe już i głuche na wszystko.
Dopiero któryś ze sołtysów jął walić kijem w pustą beczkę, stojącą pod okapem, jaże zahuczała kiej bęben, wtedy ludzie oprzytomnieli nieco, ściszając się nawzajem.
Naczelnik, nie mogąc się doczekać cichości, zakrzyczał zgniewany:
— Cicho tam! Dosyć tej narady! Milczeć, kiedy ja mówię, i słuchać. Szkołę uchwalcie.
Ścichło, jakby makiem posiał, strach padł na wszystkie, mróz przeszedł kości, że stali jakby podrętwieli spozierając po sobie niemo i bezradnie, ani w myślach postały sprzeciwy, gdyż on stał groźnie, tocząc oczami po wylękłych twarzach.
Przysiadł znowu, a wójt, młynarz i drugie rzucili się między ludzi przyniewalać do posłuszeństwa i strachać.
— Głosować za szkołą, głosować.
— Może być źle. Słyszeliśta?
Pisarz tymczasem sprawdzał obecnych, że co trochę ktoś odkrzykiwał:
— Jest! Jest!
Zaś po sprawdzeniu wójt wlazł na stołek i zakomenderował:
— Kto za szkołą, niech przejdzie na prawą stronę i podniesie rękę.
Sporo przeszło, ale dużo więcej narodu ostało na miejscu, naczelnik się zmarszczył i przykazał, aby la sprawiedliwości głosowali imiennie.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional