lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 262

ani za miesiąc, może nigdy... Ej, Oleńka!... i w głowie się mąci... Oleńka! Zali się my
już nie obaczym?...
Obfite łzy jak perły poczęły spadać jej z rzęs na policzki.
- Panie Andrzeju!... odstąp zdrajców!... a wszystko może być...
- Cicho !... a cicho !... - odrzekł Kmicic przerywanym głosem. - Nie może być!... Nie
mogę... Lepiej nic nie mów... Bodaj mnie zabito! mniejsza byłaby męka... Dla Boga! za co
nas to spotyka?!... Bądźże zdrowa!... ostatni raz... A potem niech mi tam śmierć gdzie
oczy stuli... Czego płaczesz?... Nie płacz, bo oszaleję!
I w najwyższym uniesieniu porwał ją wpół przemocą i choć się opierała, począł całować jej
oczy, usta, potem do nóg się rzucił- na koniec zerwał się jak szalony i chwyciwszy za
czuprynę wybiegł z komnaty krzycząc:
- Diabeł tu nie pomoże, nie tylko czerwona nitka!...
Przez okno widziała go jeszcze Oleńka, jak na koń siadał pospiesznie, potem siedmiu
jeźdźców ruszyło. Szkoci trzymający straż w bramie uczynili chrzęst bronią prezentując
muszkiety; następnie brama zawarła się za jeźdźcami i już ich nie było widać na ciemnej
drodze, między drzewami.
Noc też zapadła zupełna.
Rozdział XXV
Kowno i cały kraj po lewym brzegu Wilii oraz wszystkie drogi zajęte były przez
nieprzyjaciela, więc pan Kmicic, nie mogąc na Podlasie jechać wielkim gościńcem idącym z
Kowna do Grodna, a stamtąd do Białegostoku, puścił się bocznymi drogami z Kiejdan wprost
w dół, z biegiem Niewiaży, aż do Niemna, który przebywszy w pobliżu Wilków, znalazł się w
województwie trockim.
Całą, tę niezbyt zresztą wielką część drogi odbył spokojnie, okolica ta bowiem leżała
jakoby pod ręką Radziwiłła.
Miasteczka, a gdzieniegdzie i wsie, zajęte były przez nadworne chorągwie hetmańskie lub
przez małe oddziałki rajtarów szwedzkich, które hetman umyślnie powysuwał tak daleko
przeciw zastępom Zołtareńki, stojącym tuż za Wilią, aby do zaczepki i do wojny łatwiej
znalazła się okazja.
Rad byłby też i Zołtareńko ?pohałasować" - wedle słów hetmana -ze Szwedami, ale natomiast
ci, których był pomocnikiem, nie chcieli z nimi wojny, a przynajmniej pragnęli ją odłożyć
do najdalszego terminu; odebrał więc Zołtareńko najsurowsze rozkazy, by za rzekę nie
przechodził, a w razie gdyby sam Radziwiłł w spółce ze Szwedami na niego ruszył, aby się
cofał najprędzej.
Z tych to powodów kraj po prawej stronie Wilii był spokojny, ale że przez rzekę
spoglądały na się z jednej strony straże kozackie, z drugiej szwedzkie i radziwiłłowskie,
więc lada chwila jeden wystrzał z muszkietu mógł straszną wojnę rozpętać.
W przewidywaniu tego wcześnie chronili się ludzie do miejsc bezpiecznych. Więc kraj był
spokojny, ale i pusty. Wszędy widział pan Andrzej opustoszałe miasteczka, popodpierane
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional