lektory on-line

Quo vadis - Henryk Sienkiewicz - Strona 246

I tak mówiąc wbił mu w pierś aż po rękojeść krótki mieczyk, w który uzbroił się wychodząc z domu,
po czym wziąwszy pod rękę Winicjusza mówił dalej, jak gdyby nic nie zaszło:
— Cezar rzekł mi dziś: „Powiedz ode mnie Winicjuszowi, żeby był na igrzyskach, na których wystąpią
chrześcijanie”. Czy rozumiesz, co to znaczy? Oto chcą sobie wyprawić widowisko z twego bólu. To
rzecz ułożona. Może dlatego nie uwięziono dotąd ciebie i mnie. Jeśli jej nie zdołasz natychmiast
wydobyć, wówczas… nie wiem!… Może Akte wstawi się za tobą, lecz czy co wskóra?… Twoje ziemie
sycylijskie mogłyby także skusić Tygellina. Próbuj.
— Oddam mu wszystko, co posiadam — odpowiedział Winicjusz.
Z Karyn na Forum nie było zbyt daleko, wkrótce więc doszli. Noc już poczęła blednąć i mury zamku
wychylały się wyraźnie z cienia.
Nagle, gdy skręcili ku Mamertyńskiemu więzieniu, Petroniusz stanął i rzekł:
— Pretorianie!… Za późno!
Jakoż więzienie otaczał podwójny szereg żołnierzy. Brzask srebrzył żelazne ich hełmy i ostrza
włóczni.
Twarz Winicjusza stała się blada jak marmur.
— Pójdźmy — rzekł.
Po chwili stanęli przed szeregiem. Petroniusz, który obdarzony niezwykłą pamięcią znał nie tylko
starszyznę, ale wszystkich niemal żołnierzy pretorii, wnet ujrzał znajomego sobie dowódcę kohorty
i skinął na niego.
— A co to, Nigrze? — rzekł. — Kazano wam pilnować więzienia?
— Tak jest, szlachetny Petroniuszu. Prefekt obawiał się, by nie próbowano odbić podpalaczy.
— Czy macie rozkaz nie wpuszczać nikogo? — spytał Winicjusz.
— Nie, panie. Znajomi będą odwiedzali uwięzionych, i w ten sposób wyłapiemy więcej chrześcijan.
— Zatem mnie wpuść — rzekł Winicjusz.
I ścisnąwszy dłoń Petroniusza rzekł mu:
— Zobacz Akte, a ja przyjdę dowiedzieć się, jaką ci dała odpowiedź.
— Przyjdź — odpowiedział Petroniusz.
W tej chwili pod ziemią i za grubymi murami ozwało się śpiewanie. Pieśń, zrazu głucha i stłumiona,
rosła coraz bardziej. Głosy męskie, kobiece i dziecinne łączyły się w jeden zgodny chór. Całe
więzienie poczęło w ciszy świtania śpiewać jak harfa. Lecz nie były to głosy żałości ni rozpaczy.
Owszem, brzmiała w nich radość i tryumf.
Żołnierze spojrzeli na siebie ze zdumieniem. Na niebie zjawiły się pierwsze złote i różowe blaski
jutrzni.
Rozdział pięćdziesiąty drugi
Okrzyk: „Chrześcijanie dla lwów!” rozlegał się ciągle we wszystkich dzielnicach miasta. W pierwszej
chwili nie tylko nikt nie wątpił, że oni byli prawdziwymi sprawcami klęski, ale nikt nie chciał wątpić,
albowiem kara ich miała być zarazem wspaniałą zabawą dla ludu. Lecz rozszerzyło się mniemanie, że
klęska nie przybrałaby tak straszliwych rozmiarów, gdyby nie gniew bogów, nakazano więc w
świątyniach piacula, czyli ofiary oczyszczalne. Z porady Ksiąg Sybilijskich senat urządził uroczystości i
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional