lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 246

Oczywiście nikt nie wstał. Nie śmiano się już również, bo w głosie pana Szczanieckiego
tyle było bezczelnej złośliwości, że wszystkich ogarnął mimowolny niepokój, co też się
stanie...
Lecz nie stało się nic, jeno ochota do uczty się popsuła. Próżno służba dworska
napełniała co chwila kielichy. Wino nie mogło rozpędzić posępnych myśli w głowach
ucztujących ani coraz większego niepokoju. Radziwiłł z trudnością również pokrywał złość,
bo czuł, że dzięki toastom pana Szczanieckiego zmalał w oczach zebranej szlachty i że
umyślnie lub niechcący szlachcic ów wszczepił przekonanie w zebraną szlachtę, iż
wojewodzie wileńskiemu nie bliżej do wielkoksiążęcego tronu jak do korony niemieckiej.
Wszystko obrócone było w żart, w pośmiewisko - a przecie uczta po to w znacznej części
była wydana, aby umysły z przyszłym panowaniem radziwiłłowskim oswoić. Co więcej,
chodziło Radziwiłłowi i o to, aby takie ośmieszenie jego nadziei nie oddziałało źle i na
oficerów w sprawę wtajemniczonych. Jakoż na ich twarzach malowało się głębokie
zniechęcenie.
Ganchof spełniał kielich za kielichem i unikał wzroku książęcego, a Kmicic nie pił, ale
patrzył w stół przed sobą z namarszczoną brwią, jak gdyby rozmyślał nad czym lub toczył
walkę wewnętrzną. Radziwiłł zadrżał na myśl, że w tym umyśle lada chwila może zabłysnąć
światło i wydobyć prawdę z cieniów, a wówczas ten oficer, stanowiący jedyne ogniwo
łączące resztki polskich chorągwi ze sprawą radziwiłłowską, potarga owe ogniwo, choćby z
nim razem miał sobie i serce z piersi wyszarpnąć.
Kmicic aż nadto ciężył już Radziwiłłowi i gdyby nie to dziwne znaczenie, jakie nadał mu
zbieg wypadków, byłby od dawna padł ofiarą swej zuchwałości i hetmańskiego gniewu. Ale
książę mylił się posądzając go w tej chwili o wrogie sprawie myśli, bo pan Andrzej cały
był zajęty Oleńką i ową głęboką rozterką, jaka ich rozdzielała.
Chwilami wydawało mu się, że kocha tę dziewczynę obok siedzącą więcej niż świat cały, to
znów taką do niej odczuwał nienawiść, że zadałby jej śmierć, gdyby mógł -jej, ale zarazem
i sobie.
Źycie tak mu się powikłało, że stało się dla tej prostej natury zbyt trudnym. Więc czuł
to, co czuje dziki zwierz omotany siecią, z której nie może się wyplątać.
Niespokojny i posępny nastrój całej uczty rozdrażniał go do najwyższego stopnia. Było mu
po prostu nieznośnie.
Uczta zaś posępniała z każdą chwilą. Obecnym wydawało się, że ucztują pod dachem z
ołowiu, który wspiera się na ich głowach.
Tymczasem nowy gość wszedł do sali. Książę ujrzawszy go zakrzyknął:
- To pan Suchaniec, od brata Bogusława! Pewno z listami?
Nowo przybyły skłonił się nisko.
- Tak jest, jaśnie oświecony książę!... Jadę prosto z Podlasia.
- Dajże waćpan listy, a sam siadaj za stołem. Ichmościowie wybaczą, że czytania nie
odłożę, choć przy uczcie siedzimy, bo mogą się znaleźć nowiny, którymi się będę chciał z
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional