lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 239

I znowu :
- Tegom się po tobie, panno, nie spodziewał... Bogdaj ci Bóg za to zapłacił!
Na takich rozmyślaniach upłynęła mu godzina jedna i druga, na koniec znużył się do reszty
i drzemać począł siedząc na łożu, lecz nim zasnął, zbudził go dworzanin książęcy, pan
Szkiłłądź, i wezwał do księcia.
Radziwiłł czuł się już lepiej i oddychał swobodniej, ale na ołowianej jego twarzy znać
było osłabienie wielkie. Siedział w głębokim krześle skórą obitym, mając przy sobie
medyka, którego zaraz, równo z wejściem Kmicica, odesłał.
- Byłem już jedną nogą na tamtym świecie, i przez ciebie! - rzekł do pana Andrzeja.
- Mości książę, nie moja wina; powiedziałem, com myślał.
- Niechże tego więcej nie będzie. Nie dorzucaj choć ty ciężaru do brzemienia, które
dźwigam, i to wiedz, że co tobie przebaczyłem, innemu bym nie przebaczył.
Kmicic milczał.
- Jeśli kazałem - rzekł po chwili książę - tych ludzi w Birżach egzekwować, którym na
twoją prośbę przebaczyłem w Kiejdanach, to nie dlatego, żem cię chciał zwodzić, jeno by
ci boleści oszczędzić. Uległem pozornie, bo mam dla ciebie słabość... A ich śmierć była
konieczna. Czy tom ja kat, czy myślisz, że krew rozlewam dlatego jeno, by oczy czerwoną
barwą napaść?...Ale gdy pożyjesz dłużej, poznasz, że gdy ktoś chce czegoś na świecie
dokazać, temu nie wolno ni własnej, ni cudzej słabości folgować, nie wolno większych
spraw dla mniejszych poświęcać. Ci ludzie powinni byli zginąć tu w Kiejdanach, bo patrz,
co się przez twoją instancję stało: w kraju opór podsycony, wojna domowa rozpoczęta,
dobra przyjaźń ze Szwedami zachwiana, zły przykład innym dany, od którego bunt jako
zaraza się szerzy. Mało tego: sam osobą swoją musiałem później wyprawę na nich czynić i
konfuzji wobec wszystkiego wojska się najeść, tyś ledwie z ich rąk nie zginął, a teraz
pójdą na Podlasie i głowami buntu się staną. Patrz i ucz się!
Gdyby zginęli w Kiejdanach, nie byłoby tego wszystkiego. Aleś ty, prosząc za nich, o
afektach własnych tylko myślał, ja zaś posłałem ich po śmierć do Birż, bom doświadczony,
bo dalej widzę, bo wiem to z praktyki, że kto w pędzie chociaż o mały kamień się potknie,
ten łatwo upadnie, a kto upadnie, ten może się więcej nie podnieść, i tym snadniej, im
przedtem biegł szybciej... Niech Bóg broni, ile złego narobili ci ludzie!
- Tyle oni nie zaważą, aby mogli całe przedsięwzięcie waszej książęcej mości popsować.
- Choćby nic więcej nie uczynili nad to, że za ich przyczyną dyfidencje między mną a
Pontusem powstały, już szkoda byłaby nieoszacowana. Rzecz się już wyjaśniła, że to byli
nie moi ludzie, ale list z pogróżkami, który do mnie Pontus napisał, pozostał i tego
listu mu nie daruję... Jest Pontus szwagrem królewskim, ale to jeszcze wątpliwa, czy moim
mógłby zostać i czyby radziwiłłowskie progi nie były dla niego za wysokie...
- Wasza książęca mość niech z samym królem, nie z jego sługami, traktuje.
- Tak chcę uczynić... I jeśli zgryzoty mnie nie zabiją, nauczę tego Szwedzika modestii...
Jeśli zgryzoty mnie nie zabiją, a bodaj czy się na tym skończy, bo mi tu cierniów ani
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional