się na tym burza skończyła. Radziwiłł zaś, chociaż pana miecznika o ?praktyki" i zmowy
podejrzewał, miał istotnie zbyt wiele trosk, ażeby o tym w tej chwili pamiętać.
Ucieczka Wołodyjowskiego mogła zmienić rzeczy na Podlasiu. Horotkiewicz i Jakub Kmicic,
którzy tam stali na czele chorągwi skonfederowanych przeciw hetmanowi, byli to dobrzy
żołnierze, ale nie dość poważni, skutkiem czego cała konfederacja nie miała powagi.
Tymczasem z Wołodyjowskim uciekli tacy ludzie, jak Mirski, Stankiewicz i Oskierko, nie
licząc samego małego rycerza, wszyscy oficerowie wyborni i otoczeni mirem powszechnym.
Wszakże był na Podlasiu i książę Bogusław, który z nadwornymi chorągwiami opierał się
konfederatom, oczekujÄ…c przy tym ciÄ…gle pomocy od wuja elektora; ale wuj elektor
marudził, widocznie czekał na wypadki ; oporne zaś wojska rosły w siłę i co dzień
przybywało im stronników.
Hetman przez jakiś czas chciał sam ruszyć na Podlasie i jednym zamachem zgnieść
buntowników, ale wstrzymywała go myśl, że niech tylko nogą z granic Źmudzi wyruszy, wnet
cały kraj powstanie i powaga radziwiłłowska zmaleje w takim wypadku w oczach szwedzkich
do zera.
Namyślał się więc książę nad tym, czyby Podlasia całkiem na razie nie opuścić i księcia
Bogusława na Źmudź nie ściągnąć.
Było to potrzebne i pilne, bo z drugiej strony dochodziły groźne wieści o działaniach
pana wojewody witebskiego. Próbował hetman pojednać się z nim i wciągnąć go do swych
planów, ale Sapieha odesłał listy bez odpowiedzi; mówiono natomiast, że się licytuje,
sprzedaje, co może, srebra przetapia na monetę, stada za gotowy grosz oddaje, makaty i
kobierce nawet Źydom zastawia, majętności wydzierżawia a wojska ściąga.
Hetman, z natury chciwy i do ofiar pieniężnych niezdolny, wierzyć początkowo nie chciał,
by ktoś bez wahania całą swą fortunę na ołtarz ojczyzny rzucał; ale czas przekonał go, że
tak było w istocie, bo Sapieha z każdym dniem rósł w wojskową potęgę. Garnęli się do
niego zbiegowie, szlachta osiadła, patrioci, nieprzyjaciele radziwiłłowscy, ba, gorzej -
i dawniejsi przyjaciele, i jeszcze gorzej, bo nawet krewni hetmańscy, jako książę łowczy
Michał, o którym przyszła wiadomość, iż rozkazał, aby wszystkie intraty z dóbr jego,
jeszcze przez nieprzyjaciela nie zajętych, były oddane na wojsko wojewodzie witebskiemu.
Tak to rysował się od fundamentów i chwiał się gmach zbudowany przez pychę Janusza
Radziwiłła. Cała Rzeczpospolita miała się w tym gmachu zmieścić, a tymczasem okazało się
wprędce, że jednej Źmudzi objąć nie może.
Położenie coraz było podobniejsze do błędnego koła, bo .na przykład przeciw wojewodzie
witebskiemu mógł Radziwiłł wezwać wojska szwedzkie, które coraz więcej kraju stopniowo
zajmowały, ale byłoby to przyznać się do bezsilności. Zresztą stosunki hetmana z
generalissimusem szwedzkim były od czasu klewańskiej potyczki, dzięki pomysłowi pana
Zagłoby, zachwiane i pomimo wyjaśnień panowało pomiędzy nimi rozdrażnienie i nieufność.
Hetman wyprawiając się w pomoc Kmicicowi miał był nadzieję, że jeszcze może
Wołodyjowskiego pochwyci i zniesie, więc gdy i to wyrachowanie zawiodło, wracał do