nich uderzyła.
W tydzień przyszedł list do księcia od komendanta birżańskiego, a w dziesięć dni od
samego Pontusa de la Gardie, głównodowodzącego wojskiem szwedzkim.
?Albo Wasza Książęca Mość sił i znaczenia nie masz- pisał ten ostatnia w takim razie jak
mogłeś układ w imieniu całego kraju zawierać! - albo chcesz podstępem o zgubę wojsko jego
królewskiej mości przyprawić! Jeśli tak jest, łaska mojego pana odwraca się od W. Ks.
Mości i kara rychło cię dosięgnie, jeśli skruchy i pokory nie okażesz i wierną służbą
winy swojej nie zatrzesz."
Radziwiłł wysłał natychmiast gońców z wyjaśnieniem, jak i co się stało, ale grot utkwił w
dumnej duszy i rana paląca poczęła się jątrzyć coraz srożej. On, którego słowo niedawno w
posadach ten kraj, większy od całej Szwecji, wstrząsało; on, za którego połowę dóbr
wszystkich panów szwedzkich kupić by można; on, który własnemu królowi stawiał czoło,
monarchom sądził się być równym, zwycięstwami rozgłos w całym świecie sobie zjednał i w
pysze własnej jak w słońcu chodził - musiał teraz słuchać gróźb jednego generała
szwedzkiego, musiał słuchać lekcji pokory i wierności. Wprawdzie ów generał był szwagrem
królewskim, ale kimże był sam ów król, jeżeli nie przywłaszczycielem tronu należącego się
z prawa i krwi Janowi Kazimierzowi?
Przede wszystkim jednak wściekłość hetmańska zwróciła się przeciw tym, którzy owego
upokorzenia byli powodem, i zaprzysiągł sobie zdeptać nogami pana Wołodyjowskiego, tych
pułkowników, którzy przy nim byli, i całą chorągiew laudańską. W tym celu ruszył przeciw
nim i jako bór otaczają myśliwi sieciami, aby gniazdo wilcze wyłowić, tak on otoczył ich
i począł gnać bez wytchnienia.
Tymczasem doszła doń wieść, że Kmicic zgniótł chorągiew Niewiarowskiego, towarzystwo
rozprószył lub wyciął, pocztowych włączył do własnej chorągwi, więc hetman kazał mu
odesłać sobie część sił, aby tym pewniej uderzyć.
?Ludzie ci -pisał hetman - o których życie tak natarczywie na nas nastawałeś, a głównie
Wołodyjowski z onym drugim przybłędą, wyrwali się w drodze do Birż. Posłaliśmy umyślnie z
nimi najgłupszego oficera, aby go przekabacić nie mogli, ale i ten albo zdradził, albo go
w pole wywiedli. Dziś Wołodyjowski ma pod sobą całą chorągiew laudańską i zbiegowie go
podsycają. Szwedów sto dwadzieścia pod Klewanami w pień wycięli głosząc, że to z naszego
rozkazu czynią, z czego wielkie powstały między nami a Pontusem dyfidencje. Całe dzieło
może się popsować przez tych zdrajców, którym bez twojej protekcji kazalibyśmy, jako Bóg
w niebie, szyje poucinać. Tak to za klemencję pokutować nam przychodzi, choć mamy w Bogu
nadzieję, że rychło pomsta ich dosięgnie. Doszły nas też wiadomości, że w Billewiczach, u
miecznika rosieńskiego, szlachta się zbiera i przeciw nam praktyki czyni - trzeba temu
zapobiec. Jazdę wszystką nam odeślesz, a piechotę do Kiejdan wyekspediujesz, aby zamku i
miasta pilnowała, bo od tych zdrajców wszystkiego spodziewać się można. Sam udaj się w
kilkadziesiąt koni do Billewicz i miecznika wraz z krewniaczką do Kiejdan przywieź. Teraz
nie tylko tobie, ale nam na tym zależy, gdyż kto ma ich w ręku, ten ma całą Laudańską