lektory on-line

Krzyżacy - Strona 208

zapewnioną, i niejedną sposobność do zyskownej sprzedaży odpustów, i bezpieczeństwo w
drodze - i wreszcie obfitość jadła i napoju, o którą mu przede wszystkim chodziło.
Zatem, usłyszawszy Zbyszkowe pytanie, namarszczył czoło, podniósł w górę oczy, jakby
natężając pamięć, i odrzekł:
- Panna Danuta Jurandówna... A skąd ona jest?
- Jurandówna Danuta ze Spychowa.
- Widziałem ci ja je wszystkie, ale jak tam na którą wołali -nie bardzo pomnę.
- Młódka to jeszcze jest, na luteńce grywająca, która śpiewaniem księżnę rozwesela.
- Aha... młódka... na luteńce grywająca... wychodziły i młódki... Nie czarnać ona jest
jako agat? Zbyszko odetchnął.
- To nie ta! Tamta biała jako śnieg, jeno na jagodach rumiana - i płowa.
A na to Sanderus:
- Bo jedna, czarna jak agat, przy księżnie ostała, a inne prawie wszystkie się wydały.
- Przecie mówisz, że "prawie wszystkie", to się znaczy, że nie co do jednej. Na miły Bóg,
chcesz-li ode mnie co mieć, to sobie przypomnij.
- Tak we trzy albo cztery dni tobym sobie przypomniał -a najmilszy byłby mi koń, który by
moje święte towary nosił.
- To go dostaniesz, byłeś prawdę rzekł. Wtem Czech, który słuchał tej rozmowy od początku
i uśmiechał się w garść, ozwał się:
- Prawda będzie wiadoma na mazowieckim dworze. Sanderus popatrzył na niego przez chwilę,
po czym rzekł:
- A to myślisz, że się dworu mazowieckiego boję.
- Ja nie mówię, że się dworu mazowieckiego boisz, jeno że zaraz ni też po trzech dniach z
koniem nie odjedziesz, a pokaże się li, żeś zełgał, to i na własnych nogach nie
odejdziesz, bo ci je Jego Miłość każe połamać.
- Jako żywo! - rzekł Zbyszko.
Sanderus pomyślał, że wobec takiej zapowiedzi lepiej być ostrożnym, i odrzekł:
- Gdybym chciał zełgać, to byłbym od razu powiedział, że się wydała, albo że się nie
wydała, a ja rzekłem: nie pomnę. Źebyś miał rozum, tobyś zaraz cnotę moją z tej
odpowiedzi wymiarkował.
- Nie brat mój rozum twojej cnocie, bo ona może być psu siostra.
- Nie szczeka moja cnota, jako twój rozum; a kto za życia szczeka, ten snadnie może wyć
po śmierci.
- I pewnie! Twoja cnota nie będzie po śmierci wyła, jeno zgrzytała, chyba że za życia na
usługach diabłu zęby straci.
I poczęli się kłócić, gdyż Czech wartki miał język i na każde słowo Niemca dwa znajdował.
Lecz tymczasem dał Zbyszko rozkaz odjazdu i niebawem ruszyli, wypytawszy wprzód dobrze
ludzi bywałych o drogę do Łęczycy. Wkrótce za Sieradzem wjechali w głuche bory, którymi
większa część kraju była porośnięta. Lecz środkiem ich szedł gościniec, miejscami nawet
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional