- Bądź pozdrowiony, panie - rzekła ocierając zmoczone ręce i chyląc mu się do nóg.
- Saro, jak na imię twemu synowi?... - spytał.
Przerażona schwyciła się za głowę.
- Jak na imię twemu synowi?... - powtórzył.
- Wszak wiesz, panie, że Seti... - odparła ledwie słyszalnym głosem.
- Spojrzyj mi w oczy...
- O Jehowo!... - szepnęła Sara.
- Widzisz, że kłamiesz. A teraz ja ci powiem: mój syn, syn następcy egipskiego tronu,
nazywa się Izaak... i jest Źydem... podłym Źydem...
- Boże!... Boże!... miłosierdzia!.. - zawołała rzucając się do nóg księciu.
Ramzes ani przez chwilę nie podniósł głosu, tylko twarz jego była szara.
- Ostrzegano mnie - mówił - abym nie brał do mego domu Źydówki... Moje wnętrzności
skręcały się, kiedy widziałem folwark napełniony Źydami... Alem powściągnął odrazę, bom
tobie ufał. I ty, wraz z twymi Źydami, ukradłaś mi syna, złodziejko dzieci...
- Kapłani rozkazali, ażeby został Źydem... -szepnęła Sara szlochając u nóg księcia.
- Kapłani?... Jacy?...
- Najdostojniejszy Herhor... najdostojniejszy Mefres... Mówili, że tak trzeba, bo twój
syn musi zostać pierwszym królem żydowskim...
- Kapłani?... Mefres?... - powtórzył książę. -Królem żydowskim?... Ależ ja mówiłem ci, że
twój syn może zostać dowódcą moich łuczników, moim pisarzem... Ja ci to mówiłem!... a ty,
nędzna, myślałaś, że tytuł żydowskiego króla równa się dostojeństwu mego łucznika i
pisarza?... Mefres... Herhor!... Niech będą dzięki bogom, że nareszcie zrozumiałem tych
dostojników i wiem, jaki los przeznaczają memu potomstwu...
Przez chwilę rozmyślał, gryzł wargi. Nagle zawołał potężnym głosem:
- Hej!... służba... żołnierze!...
W oka mgnieniu komnata zaczęła napełniać się. Weszły płacząc służebnice Sary, pisarz i
rządca jej domu, potem niewolnicy, wreszcie kilku żołnierzy z oficerem.
- Śmierć!... - krzyknęła Sara rozdzierającym głosem.
Rzuciła się do kołyski, porwała syna i stanąwszy w kącie komnaty zawołała:
- Mnie zabijcie... ale jego nie dam!...
Ramzes uśmiechnął się.
- Setniku - rzekł do oficera - weź tę kobietę z jej dzieckiem i zaprowadź do budynku,
gdzie mieszczą się niewolnicy mego domu. Ta Źydówka już nie będzie panią, ale sługą tej,
która ją zastąpi.
A ty, rządco - dodał zwracając się do urzędnika -pamiętaj, aby Źydówka nie zapomniała
jutro z rana umyć nóg swej pani, która tu zaraz przyjdzie. Gdyby zaś ta służebnica
okazała się krnąbrną, na rozkaz swej pani
powinna otrzymać chłostę.
Wyprowadzić tę kobietę do izby czeladniej!...