lektory on-line

Chłopi - Władysław Reymont - Strona 20

— Pono ptaszki nosiłeś dobrodziejowi? — zagadnął Boryna.
— Nosiłem, nosiłem! — Położył z nagła łyżkę i jął opowiadać, jako go to ksiądz wezwał na pokoje, jako tam pięknie, że tyla księgów.
— Kiedy to on wszystkie przeczyta? — ozwała się Józia.
— Kiedy? A wieczorami! Chodzi se po pokojach, popija arbatę i cięgiem czyta.
— Musi być… nabożne wszyćkie — wtrącił Kuba.
— Przeciech nie lementarze.
— A gazety to co dnia stójka przynosi — dorzuciła Hanka.
— Bo w gazetach piszą, co się dzieje we świecie… — ozwał się Antek.
— I kowal z młynarzem trzymają gazetę.
— I… to i taka kowalowa gazeta! — rzekł urągliwie Boryna.
— Takutka sama kiej księża — powiedział ostro Antek.
— Czytałeś? Wiesz?
— Czytałem i wiem, a bo raz!
— I nie zmądrzałeś nic z tego, że się zadajesz z kowalem.
— La ojca to ino ten mądry, co chocia z półwłóczek ma abo i ogonów krowich z mendel.
— Zawrzyj gębę, pókim dobry! A to ino okazji szuka, żeby się kłyźnić! Chleb cię to rozpiera, widzę… mój chleb…
— Ością on mi już stoi we grdyce, ością…
— Szukaj se lepszego, na Hanczynych trzech morgach będziesz jadł bułki.
— Będę żarł ziemniaki, ale mi ich niktój nie wymówi.
— Nie wymawiam ci i ja…
— Ino kto drugi?… Haruj jak ten wół, jeszcze ci słowa dobrego nie dadzą…
— We świecie jest lekciej, nie trza robić, a dadzą wszystko…
— Pewnie, że jest lepiej.
— To se idź i posmakuj.
— Z gołymi rękami nie pójdę.
— Kijek ci dam, cobyś się miał czym od piesków oganiać.
— Ociec! — wrzasnął Antek zrywając się z ławki, ale opadł zaraz, bo Hanka ujęła go wpół, a stary popatrzył groźnie, przeżegnał się, jako że już było po obiedzie, i odchodząc do izby rzekł twardo:
— Na wycug do ciebie nie pójdę, nie!
Porozchodzili się zaraz, ino Antek ostał na ganku i medytował; a Kuba wyprowadził konie na koniczysko za stodoły, uwalił się pod brogiem, aby się przespać, ale spać nie mógł, ciężyło mu w żywocie jedzenie, a i ta myśl, że gdyby miał jaką strzelbę, to by mógł tyle ustrzelać ptaszków abo i zajączka niektórego, że co niedzielę nosiłby dobrodziejowi.
Kowal by strzelbę zrobił, jako to i borowemu zmajstrował taką, że jak strzeli w lesie, to aż we wsi się rozlega!
— Mechanik jucha! Ale pięć rubli trza mu za taką zapłacić! — rozmyślał. — Hale skąd wziąć?… na zimę idzie, kożuch trza kupić, buty też dłużej jak do Godów nie wydzierżą… Juści, winne mi są jeszcze dziesięć rubli i dwoje szmat, portki i koszulę… Kożuch choćby i z pięć… krótki będzie… buciska ze trzy… a to i czapka by się zdała… a rubla trza zanieść dobrodziejowi na wotywę za ojców… Ścierwa… że i nic nie ostanie!… — Splunął i zaczął z kieszeni w lejbiku wybierać okruchy tytoniowe i natrafił na ten pieniądz, o którym był zapomniał w czasie obiadu…
— Jest ci gotowy grosz, jest! — Odechciało mu się spać nagle; od karczmy rozlegał się daleki, przecedzony głos muzyki i jakby echa pokrzyków.
— Tańcują se juchy i gorzałę piją, i papirosy kurzą! — westchnął i legł znowu na brzuchu, i patrzył na spętane konie, że zbiły się w kupę i gryzły po karkach, a rozmyślał, że wieczorem musi i on zajść do karczmy i kupić sobie tytoniu, i chociaż popatrzeć na balujących. Raz wraz oglądał pieniądz i spoglądał na słońce, wysoko było jeszcze i szło dzisiaj tak wolno ku zachodowi, jakby se też krzynkę odpoczywało niedzielnie… A rwało go tak do karczmy, że wydzierżeć nie mógł, przekładał się ino z boku na bok i postękiwał z tęskności, ale nie poszedł zaraz, bo akuratnie zza stodoły wyszedł Antek z Hanką i szli miedzą w pola.
Antek szedł przodem, a Hanka z chłopakiem na ręku za nim, czasem coś rzekli i szli wolno, a coraz to Antek pochylał się nad rolą i dotykał ręką wschodzących ździebeł.
— Idzie… gęste kiej szczotka… — mruknął i obejmował oczami te morgi, które obsiewał za odrobek ojcu.
— Gęste, ale ojcowe lepsze, idzie kiej bór! — mówiła Hanka patrząc na sąsiednie zagony.
— Bo rola lepiej doprawiona.
— Mieć ze trzy krowy, to by i ziemia się pożywiła.
— I konia swojego.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional