już w sedno utrafi.
- Utrafiła ci też w serce... Staraj się także ją utrafić.
- Bóg by to dał, wasza książęca mość. Raz już brałem ją zbrojną ręką, alem sobie potem
przyrzekł, że więcej tego nie uczynię... I co mi wasza książęca mość mówi, żeby ją choćby
gwałtem do ołtarza prowadzić, to mi nie idzie po sercu, bom sobie i jej przyrzekł, że
gwałtu więcej nie użyję... Cała nadzieja, że wasza książęca mość wyperswaduje panu
miecznikowi, iż nie tylko zdrajcami nie jesteśmy, ale zbawienia ojczyzny chcemy... Gdy on
się przekona, to i ją przekona, a wtenczas inaczej będzie na mnie patrzyła. Teraz do
Billewicza pojadę i sprowadzę ich tu oboje, bo mi strach, żeby się ona do zakonu gdzie
nie schroniła... Ale powiem waszej książęcej mości szczerą prawdę, że choć wielkie to
szczęście dla mnie patrzeć na tę dziewczynę, wolałbym na całą potęgę szwedzką uderzyć niż
przed nią teraz stanąć, bo ona nie zna moich cnotliwych chęci i za zdrajcę mnie poczytuje.
- Jeżeli chcesz, to tam kogo innego wyszlę, Charłampa albo Mieleszkę.
- Nie! Pojadę lepiej sam... Charłamp zresztą ranny.
- To i lepiej... Charłampa chciałem wczoraj wysłać do chorągwi Wołodyjowskiego, by nad
nimi komendę objął, a w potrzebie do posłuszeństwa zmusił: ale to człek niezgrabny i
pokazało się, że własnych ludzi nie umie utrzymać. Nic mi po nim. Jedźże naprzód po
miecznika i dziewczynę, a potem do tamtych chorągwi. W ostatnim razie nie szczędź krwi,
bo trzeba pokazać Szwedom, że mamy siłę i nie ulękniemy się buntu. Pułkowników zaraz pod
eskortą odeszlę; spodziewam się, że Pontus de la Gardie poczyta to za dowód szczerości
mojej... Mieleszko ich odprowadzi. Ciężko z początku idzie! Ciężko! Już widzę, że z pół
Litwy stanie przeciw mnie.
- Nic to, wasza książęca mość! Kto ma czyste sumienie, ten się nikogo nie ulęknie.
- Myślałem, że przynajmniej Radziwiłłowie staną wszyscy po mojej,stronie, tymczasem,
patrz, co mi pisze książę krajczy z Nieświeża.
Tu hetman podał Kmicicowi list Kazimierza Michała.
Kmicic przebiegł oczyma pismo.
- Źebym nie znał intencji waszej książęcej mości, myślałbym, że ma rację i że
najcnotliwszy to w świecie pan. Boże, daj mu wszystko dobre!... Mówię, co myślę.
- Jedź już! -rzekł z pewną niecierpliwością hetman.
Rozdział XVII
Kmicic jednak nie wyruszył ani tego dnia, ani następnego, bo groźne wieści poczęły
nadchodzić zewsząd do Kiejdan. Oto pod wieczór przybiegł goniec z doniesieniem, że
chorągwie Mirskiego i Stankiewicza same ruszają ku rezydencji hetmańskiej, gotowe zbrojną
ręką upomnieć się o swych pułkowników, że wzburzenie panuje między nimi straszne i że
towarzystwo wysłało deputacje do wszystkich chorągwi stojących w pobliżu Kiejdan i dalej,
aż na Podlasie do Zabłudowa, z doniesieniem o zdradzie hetmańskiej i wezwaniem, by się
łączyły w kupę dla obrony ojczyzny. Łatwo było przy tym przewidzieć, że mnóstwo szlachty
zleci się do zbuntowanych chorągwi i wytworzy poważną siłę, przeciwko której trudno się