lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 182

- Jezus Maria! -krzyknął Wołodyjowski.
- Panie Michale, co to jest?
- Rozstrzelali niezawodnie Stachowicza i dwóch oficerów, którzy poszli w deputacji -
mówił gorączkowo Wołodyjowski. - Nie może inaczej być! - Męko Pana naszego! Tedy żadnej
klemencji nie można się spodziewać.
Huk wystrzałów zgłuszył dalszą rozmowę. Pan Michał chwycił konwulsyjnie za kratę i
przycisnął do niej czoło, ale przez chwilę nic nie mógł dojrzeć prócz, nóg szkockich
piechurów ustawionych tuż za oknem. Salwy muszkietów stały się coraz gęstsze, na koniec
ozwały się i armaty. Suche uderzenia kul o ścianę nad piwnicą słychać było doskonale
jakoby uderzenia gradu. Zamek trząsł się w posadach.
- Michale, zeskocz, zginiesz tam ! - zawołał Jan.
- Za nic. Kule idą wyżej, a z armat właśnie w przeciwną stronę. Za nic nie zejdę.
I pan Wołodyjowski, chwyciwszy jeszcze silniej za kratę, wciągnął się cały we wgłębienie
okna, gdzie już nie potrzebował ramion Skrzetuskiego do podpory. W piwnicy uczyniło się
wprawdzie ciemno, bo okienko było małe i pan Michał, choć szczupły, przesłonił je
całkowicie, ale natomiast towarzysze pozostali na dole mieli każdej minuty świeże
wiadomości z pola bitwy.
- Widzę teraz! -krzyknął pan Michał. - Węgrzyni o ścianę się wsparli, stamtąd
strzelają... Ha ! bałem się, żeby się w kąt nie zatłoczyli, bo armaty by ich w mig
zniszczyły. Sprawny żołnierz! Jak mi Bóg miły! Bez oficerów wie, co trzeba. Dym znowu!
Nie widzÄ™ nic...
Strzały poczęły słabnąć.
- Boże miłosierny! nie odkładaj kary! - wołał Zagłoba.
- A co, Michale? -pytał Skrzetuski.
- Szkoci idÄ… do ataku.
- Pioruny siarczyste! że musimy tu siedzieć! - zakrzyknął Stanisław.
- Już są! Halabardnicy! Węgrzyni na szable ich biorą! Ach! Boże! że nie możecie widzieć!
Co za żołnierze!
- I ze sobÄ… siÄ™ bijÄ…, zamiast z nieprzyjacielem.
- Węgrzyni górą ! Szkoci od lewego cofają się. Jak Boga kocham ! Dragoni Mieleszki
przechodzą na ich stronę!... Szkoci we dwóch ogniach. Korf nie może z dział razić, bo i
Szkotów by psował. Widzę już i Ganchofowe mundury między Węgrami. Idą do ataku na bramę.
Chcą się wydostać stąd. Idą jak burza! Wszystko łamią!
- Hę? Jak to? Wolałbym, żeby zamek zdobyli - krzyknął Zagłoba.
- Nic to! Jutro powrócą z chorągwiami Mirskiego i Stankiewicza... Hej! Charłamp
zginął!... Nie ! Wstaje, ranny... Już, już są przy bramie... Co to jest? Chyba i szkocka
straż w bramie przechodzi do Węgrów, bo otwierają wrzeciądze... Kurz się kłębi z tamtej
strony. Kmicica widzÄ™! Kmicic! Kmicic z jazdÄ… wali przez bramÄ™!
- Po czyjej stronie? Po czyjej stronie? - krzyczał Zagłoba.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional