lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 132

Rzeczypospolitej powinien uczynić, jeśli Boga ma w sercu i pamięta wszystkie
dobrodziejstwa, które Rzeczpospolita jego domowi świadczyła.
- Zali on to uczyni? - pytał Jan.
- Czarna byłaby to niewdzięczność i wiarołomstwo z jego strony, gdyby inaczej postąpił! -
odparł Stanisław.
- Ciężko to na wdzięczność cudzą liczyć, a zwłaszcza na heretycką -rzekł pan Zagłoba. -
Pamiętam jeszcze wyrostkiem tego waszego kurfirsta, zawsze to mruk był, rzekłbyś: ciągle
słuchał, co mu diabeł do ucha szepce. Powiedziałem mu to w oczy, gdyśmy z panem
Koniecpolskim nieboszczykiem w Prusach byli. Taki on luter, jak i król szwedzki. Daj
Boże, żeby się jeszcze ze sobą przeciw Rzeczypospolitej nie sprzymierzyli...
- Wiesz co, Michale? - rzekł nagle Jan. - Nie będę dziś wypoczywał, ale pojadę z tobą do
Kiejdan. Teraz nocami lepiej jechać, bo we dnie upał, a pilno mi już wyjść z niepewności.
Na wypoczynek będzie czas, bo pewnie książę jutro jeszcze nie ruszy.
- Tym bardziej że chorągiew kazał w Upicie zatrzymać - odrzekł pan Michał.
- Dobrze mówicie! -zawołał pan Zagłoba - pojadę i ja!
- To jedźmy wszyscy razem - dodał Stanisław.
- Akurat na jutro rano będziemy w Kiejdanach - rzekł pan Wołodyjowski - a w drodze i na
kulbakach można się słodko przedrzemać.
We dwie godzin później, podjadłszy i podpiwszy nieco, ruszyli rycerze w podróż i jeszcze
przed zachodem słońca stanęli w Krakinowie.
Przez drogę opowiadał im pan Michał o okolicy, o sławnej szlachcie laudańskiej, o Kmicicu
i o wszystkim, co się od pewnego czasu darzyło. Przyznał się i do afektu swego dla panny
Billewiczówny, nieszczęśliwego jak zwykle.
- Cała rzecz, że wojna bliska - mówił - bo inaczej srodze bym się martwił, gdyż czasem
myślę, że takie to już moje nieszczęście i że chyba przyjdzie mi i umrzeć w kawalerskim
stanie.
- Nie stanie ci się krzywda - rzekł pan Zagłoba - bo zacny to jest stan i Bogu miły.
Umyśliłem też trwać w nim do końca życia. Czasem i żal, że nie będzie komu sławy i
imienia przekazać, bo chociaż miłuję dzieci Jana jak swoje, wszelako Skrzetuscy to nie
Zagłobowie.
- O niecnoto! -rzekł Wołodyjowski. -Takeś się waćpan wcześnie z tym postanowieniem
wybrał, jak wilk, któren ślubował owiec nie dusić, gdy mu wszystkie zęby wypadły.
- A nieprawda! -rzekł Zagłoba. - Nie tak to dawno, panie Michale, jakeśmy ze sobą na
elekcji w Warszawie byli. Za kimże się wszystkie podwiki oglądały, jeśli nie za mną?...
Pamiętasz, jakeś to narzekał, że na ciebie żadna i nie spojrzy? Ale jeśli taką masz
ochotę do stanu małżeńskiego, to się nie martw. Przyjdzie i twoja kolej. Na nic tu
szukanie i właśnie wtedy znajdziesz, kiedy nie będziesz szukał. Teraz czasy wojenne i
siła zacnych kawalerów co rok ginie. Niech jeno jeszcze i ta szwedzka wojna potrwa, to
dziewki do reszty stanieją i będziemy je na tuziny na jarmarkach kupowali.
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional