lektory on-line

Potop - Henryk Sienkiewicz - Strona 125

chce szwedzkiego mięsa znowu pokosztować jak wilkowi baraniny! Ha! szelmy, pludraki,
pończoszniki!... Pchły im po łydkach inkursję czynią, więc nogi ich swędzą i przez to w
domu usiedzieć nie mogą, jeno do cudzych krajów lezą... Znam ja ich, takich synów, bom
jeszcze pod panem Koniecpolskim przeciw nim czyniła chcecie waszmościowie wiedzieć, kto
wziął w jasyr Gustawa Adolfa, to się nieboszczyka pana Koniecpolskiego spytajcie. Nic
więcej nie powiem! Znam ja ich, ale i oni mnie znają... Nie może być inaczej, tylko się,
szelmy, zwiedzieli, że Zagłoba się zestarzał. Tak? Poczekajcie! zobaczycie go jeszcze!...
Panie! Panie wszechmogący! Czemuś to tak tę nieszczęsną Rzeczpospolitą rozgrodził, że
wszystkie świnie sąsiedzkie włażą do niej teraz i trzy najlepsze prowincje już spyskały!
Ot, co jest! Ba ! ale któż temu winien, jeśli nie zdrajcy? Nie wiedziała zaraza, kogo
brać, i zacnych ludzi pobrała, a zdrajców zostawiła. Dajże Boże jeszcze raz powietrze na
pana wojewodę poznańskiego i na kaliskiego, a zwłaszcza na Radziejowskiego z całą
rodziną. A jeśli chcesz więcej obywatelów piekłu przysporzyć, to poślij wszystkich tych,
którzy onę kapitulację pod Ujściem podpisali. Zestarzał się Zagłoba? zestarzał?
Zobaczycie! Janie! radźmy prędzej, co czynić, bo już bym chciał na końskim grzbiecie
siedzieć!
- Pewnie, że trzeba radzić, gdzie iść. Na Ukrainę do hetmanów ciężko się przedostać, bo
ich tam nieprzyjaciel odciął od Rzeczypospolitej i tylko do Krymu maja wolną drogę.
Szczęście, że teraz Tatarzy po naszej stronie. Wedle mojej głowy, trzeba nam będzie do
króla do Warszawy ruszyć, pana kochanego bronić!
- Byle był na to czas - odrzekł Stanisław. - Król jegomość musi tam na gwałt zbierać
chorągwie i wprzód, nim przyjdziemy, na nieprzyjaciela pociągnie, a może i spotkanie już
nastąpi.
- I to być może.
- Jedźmy tedy ku Warszawie, byle spiesznie - rzekł Zagłoba. - Posłuchajcie, waćpanowie...
Prawda, że nasze imiona groźne są nieprzyjacielowi, ale przecie we trzech niewiele
wskóramy, więc ja bym radził tak: Skrzyknijmy szlachty na ochotnika, ile się da, żeby tak
choć z chorągiewkę panu przyprowadzić! Łatwo ich do tego namówimy, bo i tak muszą ruszyć,
gdy przyjdą wici na pospolite ruszenie, więc im to wszystko jedno - a powiemy, że kto
przed wiciami dobrowolnie stanie, miłą panu rzecz uczyni. Z większą siłą więcej można
będzie sprawić, i przyjmą nas z otwartymi rękoma.
- Nie dziw się waszmość moim słowom - rzekł pan Stanisław - ale po tym, com widział,
takiego do pospolitego ruszenia nabrałem wstrętu, że wolę sam iść niżeli z tłumem ludzi
wojny nie znających.
- To waszmość nie znasz tutejszej szlachty. Tu jednego takiego nie upatrzysz, któren by w
wojsku nie sługiwał. Wszystko ludzie doświadczeni i dobrzy żołnierze.
- Chyba że tak.
- Zaś miałoby być inaczej? Ale poczekajcie no! Jan to już wie, że gdy raz pocznę głową
robić, to mi sposobów nie brak. Dlatego w wielkiej żyłem konfidencji z wojewodą ruskim,
Nasi Partnerzy/Sponsorzy: Wartościowe Virtualmedia strony internetowe, Portal farmeceutyczny najlepszy i polecany portal farmaceutyczny,
Opinie o ośrodkach nauki jazy www.naukaprawojazdy.pl, Sprawdzony email marketing, Alfabud, Najlepsze okna drewniane Warszawa w Warszawie.

Valid XHTML 1.0 Transitional